Żyć w zgodzie z samym sobą i robić swoje - rozmowa z dr Ireną Eris

Żyć w zgodzie z samym sobą i robić swoje - rozmowa z dr Ireną Eris

Z Ireną Eris, założycielką i współwłaścicielką jednej z największych polskich firm kosmetycznych Dr Irena Eris rozmawiamy o tym, że w życiu trzeba mieć odwagę do zmian, robić, to co się kocha i robić to, jak najlepiej... A przy okazji - nie zatracić się w pracy i dawać sobie prawo do odpoczynku;-)

Pani doktor - co skłoniło Panią do podjęcia studiów na kierunku farmacji?

Na dwa lata przed maturą postanowiłam, że będę zdawać na biologię. Chemia i biologia to były te obszary, które bardzo mnie pociągały. Jednak znajomy biolog twierdził, że po tym kierunku trudno jest znaleźć pracę. Namówił mnie, abym zdawała na medycynę. A tam 50% miejsc była przeznaczona dla mężczyzn, 50% dla kobiet. Niestety, dziewcząt zdawało dużo więcej - chłopcy dostawali się z najniższą oceną, dziewczyny walczyły o średnią. Ja się nie dostałam. To był trudny okres w moim życiu. Lubiłam się uczyć, poważnie podchodziłam do życia, a tu takie rozczarowanie! We wrześniu był dodatkowy nabór na farmację. Pomyślałam: spróbuję. Tam było jeszcze więcej chętnych: wszyscy, którzy nie dostali się na medycynę, biologię, weterynarię czy technologię żywienia startowali na farmację. A jednak znalazłam się na liście dziesięciu przyjętych!

Kiedy rozpoczynałam studia, wydawało mi się, że po ich skończeniu można tylko pracować w aptece. Okazało się jednak, że to jest fantastyczna, bardzo szeroka, dziedzina nauki dająca wiele możliwości. Były to jednak ciężkie, interdyscyplinarne studia, ale dające olbrzymią wiedzę nie tylko o człowieku, jego budowie, zachodzących w organizmie procesach i sposobach oddziaływanie na nie, ale również o przygotowaniu i produkcji różnych form leków. Spędziłam pięć lat w książkach, w pracowniach, na ćwiczeniach. Czułam, że znalazłam swoje miejsce.

Po dyplomie zdecydowała się Pani na pracę naukową w Polfie. Kariera naukowa przyspieszała...

Zaraz po studiach postanowiłam realizować moje ambicje naukowe. Wyjechałam na kilka lat do Berlina, by poświęcić się robieniu doktoratu na Uniwersytecie Aleksandra Humboldta. Wtedy, w latach siedemdziesiątych, studiowanie poza krajem było niesamowicie prestiżowe i otwierało poważne naukowe perspektywy, z pracą za granicą włącznie. O tym jednak nie myślałam, czułam się związana Polską. Miałam tu rodzinę i nie wyobrażałam sobie życia nigdzie indziej. Wróciłam więc i podjęłam pracę w warszawskiej Polfie, w Zakładzie Badawczo-Wdrożeniowym. Miałam doktorat, znałam języki obce i marzyłam o prawdziwie badawczej pracy, o fantastycznych naukowych odkryciach. Tak, uważałam, że to będzie idealne miejsce.

Rzeczywistość pokazała, jak bardzo się myliłam. Moja praca wtedy niewiele miała wspólnego z badawczą, właściwie nikt niczego ode mnie nie oczekiwał. Wyglądało na to, że samo przychodzenie do laboratorium ma stanowić wystarczający powód do zadowolenia z siebie.

Niczego też nie można było zmienić, bo świat Polfy wystarczająco dobrze funkcjonował, tocząc się utartym trybem. Nie chcę przez to powiedzieć, że spotkała mnie jakaś przykrość, czy że ktokolwiek podejmował jakieś działania wymierzone w moją osobę. Po prostu taki obowiązywał styl pracy.

Rozczarowanie zwykle sprawia, że szukamy planu B…

Takie życie, taki sposób myślenia były dla mnie nie do zaakceptowania. Chciałam mieć pracę satysfakcjonującą, twórczą, więc rozglądałam się za czymś innym, ale nie znalazłam  miejsca, gdzie mogłabym się realizować. Doszłam zatem do wniosku, że muszę je sobie stworzyć sama. I zamarzyłam o własnym laboratorium, gdzie mogłabym tworzyć moje kremy. Moja mama odziedziczyła niewielki spadek i wiedząc o moich marzeniach, postanowiła mnie wesprzeć. Pożyczyła mi te pieniądze – a ja już po dwóch latach z dumą zwróciłam dług. Rodzice zdawali sobie sprawę, że mój pomysł może się okazać chybiony i chyba bardziej liczyli się z możliwością porażki niż sukcesu. Postanowili jednak dać mi szansę.

Przyznam, że nawet ten niewielki kapitał, jakim mogłam dysponować, nie wystarczał w pełni na profesjonalne wyposażenie laboratorium. Nie ostudziło to jednak mojego zapału, tak samo jak nie ostudził go sceptycyzm znajomych, kiedy dowiedzieli się że rzuciłam pracę w Polfie.

Czas pokazał, że decyzja ta była słuszna.

Pani rzuca Polfę, pani mąż - Henryk Orfinger - rezygnuje z ciepłej posady w ministerstwie. I tak to w przaśnym PRL-u, rozpoczynacie przygodę z własnym biznesem. Dlaczego kosmetyki?

Mąż od razu nie zrezygnował z pracy. Pomagał mi, ale pracował w ministerstwie. Ktoś musiał przecież zarabiać na nasze utrzymanie. Na początku biznes był przecież skarbonką bez dna. Dlaczego kosmetyki….? Wielokrotnie mówiłam w wywiadach, że posiadałam odpowiednią wiedzę i nie mogłabym robić czegoś, o czym nie miałabym pojęcia.

Już na studiach przygotowywałam pierwsze kremy dla siebie i znajomych. Ten kierunek wydawał mi się jedynie słuszny, szczególnie, że moje pierwsze „produkcje” cieszyły się powodzeniem wśród znajomych i działały.

Początki biznesu nie były oczywiście proste, ale dzięki naszej determinacji, jesteśmy w tym punkcie, w którym jesteśmy... To wymagało pracy, wytrwałości i konsekwencji...

Kiedy jest się razem i w pracy, i w domu, to może wakacje wolicie spędzać w pojedynkę?

Urlop to dla nas bardzo ważny czas i  zawsze spędzamy go razem. Uważamy, że trzeba wyjechać i odciąć się od laptopów, komórek. Poświęcić te chwile sobie i bliskim. To niezmiernie ważne. Nie tylko spaja rodzinę, ale pozwala nabrać zdrowego dystansu zarówno do pracy, jak i życia. Po dobrym, aktywnym wypoczynku możemy przecież spojrzeć inaczej na wiele spraw.

Hotel SPA Dr Irena Eris w KrynicyPaństwa ulubione kierunki podróży?

Mąż woli chłodniejsze, skandynawskie regiony, ja lubię te południowe, na przykład Maderę …To wyspa wiecznej wiosny, jak o niej mówią, czy też rajski ogród pływający po wodach. Podróżując po Maderze masz wrażenie, że odwiedzasz różne kraje.

A który z Państwa Hoteli SPA Dr Irena Eris jest jest Pani ulubionym?

Krynica – Zdrój. Bardzo lubię jego butikowy charakter. Henryk zdecydowanie woli Wzgórza Dylewskie.

Dużo się obecnie mówi na temat holistycznego podejścia do pielęgnacji. Dlaczego to ważne?

Co dla mnie oznacza holistyczne podejście? Trzeba mieć świadomość, że dobry kosmetyk, który mamy w domu, to jedno, ale niezbędna jest też rzetelna, profesjonalna kosmetyczka, która nam doradzi, zdiagnozuje i oceni stan naszej skóry, zaproponuje program pielęgnacji dostosowany do naszych potrzeb. Do tego współpracujący z nią lekarz, który wkracza do akcji kiedy nasze problemy przekraczają kompetencje kosmetyczki. Później do tych dwóch elementów dochodzi jeszcze trzeci: wypoczynek. Obserwowałam narastające zjawisko pracoholizmu, obserwowałam klientki naszych gabinetów i doszłam do wniosku, że one potrzebują czegoś więcej niż zabieg doraźnie poprawiający wygląd.

Tylko tak wielu ludzi westchnie teraz i powie: ale jak na to wszystko znaleźć czas?

Mnóstwo osób nabrało chorobliwego obyczaju podporządkowywania swojego życia pracy, który to obyczaj jest na dłuższą metę wykańczający. Zestresowani i zabiegani zatracili umiejętność efektywnego wypoczynku. Więcej, nie wiedzą co to urlop, bo wciąż wydaje im się, że czegoś nie skończyli, że jest jeszcze tyle do zrobienia. Odkładają wypoczynek do momentu zamknięcia pewnych spraw, zakończenia jakiejś pracy czy projektu.

Otóż nie ma takiej chwili kiedy coś można w pracy zakończyć i przemawia tu przeze mnie doświadczenie osoby, która od 35. lat prowadzi własną firmę. Zawsze jest coś do zrobienia i nieodmiennie odnosimy wrażenie, że to jest bardzo ważne.

To jednak nie powód by stawiać na szalę własne zdrowie. Lekarze nie bez kozery przestrzegają przed chorobami cywilizacyjnymi mającymi swoje źródło w stresach związanych z pracą. Rozumiem pęd do sukcesu, chęć poprawy jakości i komfortu życia, ale nie dajmy się zwariować.

Jest Pani uważana za matkę chrzestną kobiecego golfa w Polsce. Piękny i relaksujący sport, jednak bardzo „męski” i elitarny … Grywa Pani?

Nie gram, ale bakcylem golfowym zaraził się mój młodszy syn. Golf jest bardzo szlachetną grą, z wielowiekowymi tradycjami i etykietą. Umiejętność gry w golfa, to nie tylko sprawność fizyczna, ale głównie konieczność wykazania się wieloma takimi cechami, które są istotne nie tylko dla golfisty. Dyscyplina ta ćwiczy cierpliwość, wytrwałość. Pozwala wyznaczać sobie cele i je osiągać. Uczy zaufania i minimalizacji ryzyka. Nie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem, że jest to sport elitarny i wyłącznie dla mężczyzn. Bardzo wiele kobiet gra w Polsce w golfa, widać to na naszych turniejach. Wciąż kojarzony jest z męską dyscypliną sportu oraz z męskim spędzaniem czasu. Stereotypowo uważa się, że w golfa grają panowie, by rozmawiać o biznesach. To bardzo błędne myślenie. Skandynawowie od lat traktują golfa jako sport familijny i cieszyłabym się niezmiernie, gdyby i u nas tak spędzały wolny czas całe rodziny.

Zaczęłyśmy rozmowę od farmacji. Apteka to dziś nie tylko leki, ale też dermokosmetyki. Czym dermokosmetyk różni się od kosmetyku drogeryjnego?

Dermokosmetyki to preparaty stojące na pograniczu leku i kosmetyku: służą do specjalistycznej pielęgnacji, ale i wspomagają leczenie. Często towarzyszą terapii farmakologicznej, jak również stosowane są po jej zakończeniu, by jak najdłużej utrzymać remisję czy stan wyleczenia. Dlatego te preparaty powinny być sprzedawane wyłącznie w aptekach. Służą one także do pielęgnacji skóry, ale tej nierzadko dysfunkcyjnej, o specyficznych potrzebach, np. z przebarwieniami, nadmiernie suchej, alergicznej, atopowej, naczyniowej, z trądzikiem pospolitym bądź różowatym, łuszczycą, bielactwem czy po naświetlaniach onkologicznych.  Skóra z takimi problemami musi być odpowiednio pielęgnowana, bo zaniedbanie może spowodować przerodzenie się tych problemów w bardzo poważne stany chorobowe.

Sprzedaż tych preparatów wciąż rośnie, co może  świadczyć o tym, że problemów ze skórą mamy coraz więcej, a także - co potwierdzają badania i co jest bardzo istotne – że nie przechodzimy nad nimi obojętnie.

Większe są także wymagania konsumentów, a producenci nieustannie wychodzą im na przeciw.

Państwa marka Pharmaceris to jeden z liderów w segmencie dermokosmetyków w Polsce. Proste i trudne pytanie jednocześnie: jak to się Państwu udało?

Od początku naszej działalności motorem napędowym było innowacyjne myślenie i wytyczanie nowych kierunków rozwoju. O skuteczności preparatów Pharmaceris świadczą badania prowadzone w naszym Centrum Naukowo-Badawczym oraz wiedza i wieloletnie doświadczenie zespołu ekspertów z wielu dziedzin, m.in. lekarzy dermatologów, alergologów, farmaceutów, biologów i biologów molekularnych.

W oparciu o najnowocześniejsze odkrycia w kosmetologii i najwyższej jakości surowce farmaceutyczne tworzone są innowacyjne receptury dla produktów Pharmaceris, precyzyjnie odpowiadające potrzebom skór problemowych.

Wykorzystujemy innowacyjne formuły, które powstają w oparciu o najnowsze odkrycia światowej kosmetologii oraz badania własne, których efektem są zgłoszenia patentowe oraz uzyskana ochrona patentowa dla wielu nowych substancji czynnych. Posiadamy spory dorobek naukowy, którym dzielimy się na międzynarodowych kongresach i w publikacjach, w międzynarodowej literaturze fachowej. Stawiamy na bezpieczeństwo, tworząc dermokosmetyki z najwyższej jakości surowców, używanych w sektorze farmaceutycznym, o laboratoryjnej czystości oraz badanych pod nadzorem dermatologów i lekarzy klinicznych.

Stworzyli Państwo jedną z najważniejszych firm kosmetycznych – odnoszącą sukcesy w Polsce, ale też za granicą. Gdyby dobra wróżka przepowiedziała to Państwu, kiedy mieliście dwadzieścia parę lat, taki scenariusz na przyszłość pewnie wydawałby się jak z Mrożka. Z czego są Państwo najbardziej dumni?

Z wielu rzeczy… Z tego, że udało nam się samodzielnie stworzyć idealne miejsce pracy zawodowej. Założyliśmy małe laboratorium, które na przestrzeni lat przechodziło przez różne etapy rozwoju -  wcale nie takie łatwe do przewidzenia. Wiele się działo.

Zmieniało się otoczenie, sytuacja polityczna i ekonomiczna w naszym kraju i wykazywanie się elastycznością w działaniu było niezwykle ważne. Tak samo jak patrzenie w przyszłość i nie osadzanie się tu i teraz. Dziś firma w niczym nie przypomina małego zakładu sprzed 35 lat.

Dzisiaj to dojrzały, nowoczesny zakład produkcyjny. Działamy w różnych segmentach rynku, produkujemy ponad 30 milionów sztuk produktów rocznie. Nasze kosmetyki trafiają zagranicę i umacniają swoją pozycję w ponad 50 krajach.

Marka Dr Irena Eris, którą budowałam na początku intuicyjnie, dziś jest najmocniejszą, polską marką kosmetyczną na naszym bardzo przecież konkurencyjnym rynku. Jest także członkiem wyjątkowo prestiżowej grupy Comité Colbert. Polki kojarzą ją z kwintesencją dobrego smaku i stylu. Stworzyłam ideę holistycznego podejścia do piękna, którą uosabiają luksusowe kosmetyki, profesjonalna pielęgnacja w naszych autorskich Kosmetycznych Instytutach oraz zrównoważony wypoczynek we własnych Hotelach SPA.

Kiedy spoglądam wstecz, widzę, że warto marzyć. Bo marzenia, nawet te najśmielsze, mają szansę się spełnić… Tylko trzeba im trochę pomóc.

Niewątpliwie powinniśmy patrzeć w przyszłość. Wizjonerstwo, innowacyjność, podążanie własną drogą to elementy niezbędne do prowadzenia i rozwoju biznesu.

Podobno firmy rodzinne mają swój najlepszy czas zarządzane w trzecim pokoleniu. Warto wypatrywać wśród wnuków zdolnego sukcesora. A na poważnie - czy chcieliby Państwo zachować rodzinny charakter Dr Irena Eris?

Chciałbym, żeby wyglądało to wszystko tak, jak jest teraz. Aby obyło się bez rewolucji. Liczę, że firma będzie rozwijać się organicznie i stabilnie.

Tempo rozwoju powinno też być umiarkowane. Szybkie wzrosty, często kończą się jeszcze szybszymi upadkami.

Firma od 1993 rozwija się w sposób równy, spokojny, notując stabilny wzrost i tego chciałabym się trzymać w przyszłości. Tylko taki sposób funkcjonowania pozwoli na realizowanie różnych planów, pomysłów, czy  to w branży kosmetycznej, czy hotelowej, jak również ekspansji na rynki zagraniczne.

Najbliższa Pani wartościom filozofia życiowa?

Żyć w zgodzie z samym sobą…I robić swoje…

Jakieś marzenia na przyszłość…?

Nagroda Nobla!

Niech się więc spełni!

Rozmawiała Lidia Lewandowska

Polecamy również:
Cytat Tygodnia: Irena Eris z dystansem o bogactwie
Wielka trójka branży kosmetycznej wśród stu najważniejszych postaci na 100 lat polskiej gospodarki
Biznes nie lubi nagłych zmian klimatu - wywiad z Irkiem Sudnikiem, prezesem Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris
Irena Eris i Henryk Orfinger o wyzwaniach wobec rosnącego eksportu

# Wywiady i opinie
 reklama