Ciałopozytywność w social mediach zauważamy poprzez publikowane bez skrępowania zdjęcia z widocznymi niedoskonałościami: cellulitem, rozstępami, krągłościami, przebarwieniami, które – zamiast za wszelką cenę je ukrywać lub redukować – staramy się oswoić i zaakceptować jako część swojego prawdziwego ja.
I właśnie o akceptacji i miłości do siebie samych starają się coraz głośniej mówić producenci kosmetyków.
Nowe podejście zakłada, inaczej niż dotychczas, skupienie się na emocjach w trendzie wellbeing – świadoma i uważna pielęgnacja, która ma nie tyle zmieniać nasze ciało, ale dbać o nie, otaczać je troską i opieką, ma niebywały wpływ na nasze dobre samopoczucie psychiczne, postrzeganie samego siebie i walkę z kompleksami na poziomie self-acceptance.
Zwrot branży kosmetycznej ku naturze doskonale sprzyja takiemu podejściu – wracamy do tego, co prawdziwe, czyste i nieskażone. Nie ma tu miejsca na wygórowane oczekiwania i presję. Natura to my – ona nas tworzy i z nią chcemy żyć w zgodzie.
Taki właśnie trend obserwujemy wśród naszych konsumentów – chcą otrzymać od nas to, co najlepsze: najwyższej jakości składniki naturalne, certyfikowane formuły przebadane przez specjalistów i wartości, które sami wyznają.
Wszystko nie po to, by na siłę udoskonalać swoje ciało, lecz po to, by dać mu to, na co zasługuje. Popularne w social mediach ruchy ciałopozytywne nie stronią od rekomendowania kosmetyków, lecz są to produkty wyselekcjonowane, za którymi nie stoi kult piękna, lecz prawdziwa idea i nauralność – te wartości idealnie wpisują się w zasady body positive i tylko marki działające zgodnie z nimi mają szansę być dla konsumentów wiarygodne.