Joanna Hołuj, właścicielka Iossi: Pod pewnym względem tak. Pandemia sprawiła, że pojawiło się sporo znaków zapytania. Do tej pory mogliśmy rozwijać się w stabilnych warunkach, wiedzieliśmy w którym kierunku zmierzamy jako marka. Pracowaliśmy nad rozszerzaniem kosmetycznego portfolio, zwiększaliśmy zatrudnienie. Planowanie działań na przód zapewniało nam możliwość stabilnego rozwoju.
W obecnej sytuacji trudniej przewidzieć jak na kryzys zareaguje światowa gospodarka, ale większość firm wstrzymała duże inwestycje. Spadek kursu złotówki znacząco podwyższył koszty produkcji. Dlatego też w naszych działaniach staramy się być elastyczni - bardziej niż zwykle.
Najważniejsze było bezpieczeństwo naszych pracowników.
Zaczęliśmy od analizy finansowej firmy, aby obliczyć, ile miesięcy moglibyśmy funkcjonować w przypadku konieczności całkowitego zawieszenia produkcji.
Nie czekając na odgórne wytyczne, wdrożyliśmy również zmiany w organizacji pracy. Wprowadziliśmy dodatkowe środki higieny, dziewczyny z biura przeszły w tryb zdalny, zorganizowaliśmy specjalne samochody, które dowoziły pozostałych pracowników bezpośrednio spod domu do firmy. Wszyscy musieliśmy jakoś odnaleźć się w tej nowej sytuacji, a zadaniem moim, jako pracodawcy było - i wciąż jest - zapewnienie zespołowi bezpiecznych warunków pracy.
Głównym kanałem komunikacji od początku był dla nas Internet - współcześnie najbardziej wykorzystywany sposób podtrzymywania relacji z klientami. Kontynuując to, co robiliśmy do tej pory zapewniamy rzetelną obsługę na każdym etapie realizacji zamówienia, udzielamy informacji, pomagamy w doborze kosmetyków.
Zawsze byliśmy blisko z naszymi klientami; mając korzenie w sieci dbaliśmy, aby regularnie pojawiać się na targach kosmetycznych, spotykać twarzą w twarz, rozmawiać w gronie pasjonatów. W obecnej sytuacji wszystkie wydarzenia masowe zostały odwołane, ale obie strony wciąż są siebie ciekawe - powiedziałabym nawet, że potrzeba kontaktu zwiększyła się.
Klienci częściej niż zwykle dzwonią, pytają co u nas, pozdrawiają - w tych relacjach jest dużo ciepła i serdeczności, takiej ludzkiej. Cieszą nas również internetowe inicjatywy, jak choćby akcja #wspierampolskiemarki. To dodaje nam skrzydeł.
Od samego początku stawiamy na przejrzystą komunikację, transparentność w kontakcie z klientami. Ludzie rezonują z tym - tworzymy dla nich wartościowe, skuteczne w działaniu produkty, do których wraca się z przyjemnością, poleca najbliższym… Obecna sytuacja skłania, żeby kontynuować drogę, którą kiedyś sobie wytyczyliśmy.
Nieustające promocje w sektorze kosmetycznym - atrakcyjne na pierwszy rzut oka - mogą kusić, ale to nie nasza bajka.
Fundamenty {iossi} są mocne, a wartością jest produkt, który z dumą posyłamy w świat.
Mamy nadzieję, że zachęci ludzi, aby nie kupowali rzeczy niepotrzebnych. Aby wspierali lokalne marki, które troszczą się o jakość wytwarzanego produktu oraz szanują przyrodę. Nadszedł czas na głębszą refleksję nad tym, co kupujemy, ale i w jaki sposób żyjemy, co jest ważne.
Czas pokaże - aktualnie świat potrzebuje więcej kremu do rąk:-) Sprzedajemy go teraz naprawdę dużo. Chętniej kupowane są również kremy do kompleksowej pielęgnacji cery wrażliwej. Boom przeżywają firmy produkujące preparaty antybakteryjne; podobno ogromnym zainteresowaniem cieszą się także kosmetyki do makijażu oczu, a więc tej strefy, którą widać znad maseczki; -)
Myślę, że będzie to raczej efekt przemyślanego wyboru. Refleksyjne pochylenie się nad tu i teraz - także nad zawartością własnej kosmetyczki. Czy naprawdę tego potrzebuję? Co jest w życiu naprawdę ważne? Czas na chwilę przystopował i ludzie odczuli potrzebę przewartościowania swoich priorytetów. Zapragnęli bliższych kontaktów - także z naturą. To może znaleźć odzwierciedlenie w sektorze kosmetycznym: mniej pośpiesznych czy powierzchownych decyzji, a więc pytań o to, jaką wartość wnosić będzie nowy zakup.