Zmiana w ustawodawstwie nie wpłynęła więc na naszą sprzedaż ani na wizerunek.
Mam wrażenie, że komunikacja na etykietach w duchu „bez” wciąż jest tematem delikatnym. Dokument techniczny wszedł w życie całkiem niedawno; jedni producenci byli mniej, a inni lepiej przygotowani. Czy zmiana była słuszna? Jak zwykle zweryfikuje to rynek.
W ostatnim czasie rozwinął się segment produktów naturalnych. Była to odpowiedź na potrzebę prostych i przejrzystych składów kosmetycznych. Niestety szło to w parze z dyskredytowaniem niektórych składników, które w kosmetykach są bardzo ważne.
Mam na myśli konserwanty. Wszyscy wiemy, iż bez nich produkt zawierający wodę zepsuje się w ciągu kilku tygodni, natomiast klienci, zdezorientowani ogromem informacji w Internecie, często się ich obawiają. A przecież jednostki certyfikujące kosmetyki naturalne, takie jak ECOCERT/COSMOS, mają na swojej liście kilka składników konserwujących, które można stosować, więc jest w czym wybierać.
Uważam, że ten problem jest szerszy i dotyczy edukacji klienta, którą wszyscy powinniśmy się zająć - producenci, sprzedawcy, jak i dziennikarze piszący na ten temat.