Gdy rozum śpi… Aborcja a przemysł kosmetyczny

Gdy rozum śpi… Aborcja a przemysł kosmetyczny

Chyba powoli wszyscy przywykamy, że media nie zawsze podają prawdę. Ba, są takie, w których prawdy raczej trudno szukać, a miejsce informacji przejęła prymitywna propaganda.

Uważny odbiorca będzie zawsze potrafił przefiltrować fakty, opinie, sprawdzić informacje w innych źródłach, samodzielne ocenić wiarygodność przekazu. Problem w tym, że nie każdy ma umiejętności, możliwości czy zwykłą chęć, by weryfikować to, co właśnie przeczytał czy usłyszał. Wiele osób nie zawraca sobie tym głowy, przyjmując to, co podają jakiekolwiek media za pewnik.

I to jest przyczyna, dla której rozmaite fake newsy mają się świetnie. Kiedy do tego algorytmy internetowe zamykają odbiorcę w pewnych bańkach, w zasadzie może być on na trwałe odcięty od wiarygodnych publikacji. Zostaje więc w swoim nieprawdziwym świecie, broniąc racji, które są w całkowitej sprzeczności z jakimkolwiek zdrowym rozsądkiem.

Gdy fakty są niewygodne, konieczny jest kontratak trafiający do emocji

Przez Polskę przetoczyła się tej jesieni i zimy fala Strajku Kobiet. Szerokie społeczne oburzenie dotyczyło radykalnego zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. W myśl obecnych przepisów, respektujących orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, aborcja de facto została w Polsce zdelegalizowana.

Prawa strona sceny politycznej i ich pseudodziennikarscy akolici mają jednak problem z tym, że duża część społeczeństwa nie podziela radykalizmu ajatollahów z partii rządzącej. Poparcie dla Strajku Kobiet jest wysokie – na poziomie 70 proc. Prawny nakaz donoszenia ciąży z płodem obciążonym wadami letalnymi jest zwyczajnie antyhumanitarny – zarówno biorąc pod uwagę dobro (choć w tym przypadku powinno być raczej słowo „krzywda”) matki i dziecka.

Co więc dzieje się w ruchu pro-life? Tworzone są kolejne przekazy bazujące na tonach kłamstw i manipulacji: że dobrze zaopiekowane po porodzie dziecko nie cierpi, że matki będą miały cudowne warunki do rodzenia - łącznie z pokojem do płakania. Snute są aberracje, że dziecko będzie można oddać do adopcji, a do tego w Polsce znakomicie rozwinie się sieć hospicjów perinatalnych (trwa właśnie zmasowana kampania z billboardami „promującymi” tę ideę). Poziom absurdu sięga zenitu. To jednak pro-liferom zdaje się nie wystarczać… Konieczne są więc bardziej radykalne środki wyrazu…

Płody na pożarcie przez biznes kosmetyczny

Małgorzata Wołczyk, dziennikarka „Do Rzeczy”, choć chciałoby się westchnąć, że to raczej „Od Rzeczy”, snuje teorie, podpierając to jakimiś absurdalnymi przykładami, o tym, że abortowane płody wykorzystywane są w przemyśle kosmetycznym. Padają tu nazwy konkretnych firm/laboratoriów z Hiszpanii i Szwajcarii, do których dowożone są ciężarówki ze zwłokami abortowanych płodów. Oczywiście po to, żeby robić na bazie ich tkanek … kosmetyki. „Widzieliśmy jak robią kremy z ciał abortowanych dzieci, konkretnie, jedno centrum aborcyjne dostarcza średnio 250 kg dziecięcego mięsa do fabryki kremów” - takie dane przytacza wstrząśnięta autorka. Oszczędzę opisów niczym z horroru, którymi karmi swoich czytelników, bo mielenie żywcem kilkumiesięcznych płodów jest wyraźnym znakiem, że fantazja poniosła kogoś w bardzo niebezpieczne rejony.

Bezkarne kłamstwa i manipulacje?

Można byłoby westchnąć, że na ludzką głupotę nie ma ratunku. Można byłoby powiedzieć: to tak głupie, że aż szkoda komentować. Albo wręcz uznać, że pisanie na ten temat tylko nobilituje autorkę i robi jej niepotrzebne zasięgi. Problem jednak jest. Nie pada co prawda nazwa żadnej polskiej firmy, więc dobra konkretnego przedsiębiorcy nie zostały w tym materiale naruszone. Cień jednak kładzie się szeroko na całą branżę. Pro-liferzy wypisują w internecie coraz chętniej, podpierając się tego typu publikacjami, pseudoinformacje o składnikach, które bazują na ludzkich tkankach. Internautki insynuują, że pewne kremy kolagenowe na pewno zawierają składniki pozyskiwane wskutek "rzezi niewiniątek". W internecie ma się zupełnie nieźle szalona teoria spiskowa, że większość dużych firm kosmetycznych umoczona jest w procederze współpracy z biznesem pro-aborcyjnym, a niewygodne fakty wciąż ukrywane są przed opinią publiczną.

Komentować czy nie?

Osoby powielające rozmaite bzdury nie zawracają sobie głowy tym, czy takie historie mają coś wspólnego z prawdą? Wiele osób, które piszą o wykorzystywaniu płodów w przemyśle kosmetycznym, kompletnie nie wie, że istnieją regulacje unijne, które dotyczą całego biznesu kosmetycznego i nie ma mowy o żadnych ludzkich tkankach w kremie czy odżywce do włosów. Prawdą jest jednak, że te makabryczne historie w jakiś sposób przyciągają czytelników. Niektórych tylko śmieszą lub oburzają, ale pewną grupę, co można zauważyć w komentarzach pod artykułami, naprawdę przekonują. I ci przekonani dzielą się swoimi rewelacjami dalej.

Nie sądzę, by firmy kosmetyczne zostały nagle zasypane mailami z pytaniami, czy korzystują ze składników pochodzących z aborcji lub czy na pewno sprawdzają pod tym kątem swoich dostawców. Takiej skali nieufności wobec biznesu, jaka była związana choćby z testami kosmetyków na zwierzętach, nie spodziewam się, bo im bardziej absurdalne oskarżenia, tym trudniej wzbudzić społeczny ogień. Jednak zapewne bardziej radykalne środowiska mogą sięgać po aborcyjne straszaki, pomawiając przy tym biznes kosmetyczny o niecne praktyki i współudział w zbrodni.

Chyba więc bez oglądania się, jak absurdalne są zarzuty, fake newsy domagają się dementi. Zapewne najbardziej skrajni wyznawcy i tak będą wiedzieć swoje. Najgorsze jednak, kiedy fake news zaczyna żyć własnym życiem i część osób po prostu zaczyna wierzyć – nawet jeśli nie we wszystko, to na zasadzie „pewnie jest w tym jakieś ziarno prawdy”…  Bo to już niebezpiecznie robi pewną przestrzeń do podważania zaufania do sektora...

Autorce poniższych publikacji pozostaje tylko życzyć, by jeśli sama wierzy w to, co opisuje, poinformowała o swoich odkryciach stosowne organy ścigania. Może to uwiarygodniłoby jej święty gniew, bo póki co śmierdzi to na kilometr ohydną propagandą.

Lidia Lewandowska, Wirtualne Kosmetyki

Teksty (polecam jednak nie klikać, by nie robić zasięgów): "Jak wykorzystać płody w przemyśle kosmetycznym", "250 kg dziecięcego mięsa dla fabryki kremów – czyli o biznesie aborcyjnym w Hiszpanii".

# Raporty tematyczne
loki joanna