Bezpowrotnie minęły czasy gloryfikacji przerysowanych makijażem twarzy. Coraz więcej osób przyjmuje uznaje i praktykuje piękno jako naturalną teksturę skóry.
Skinimalizm to odświeżająco prosty i zrównoważony trend zyskujący na popularności w życiu, mediach społecznościowych, ale także w reklamach produktów kosmetycznych. Założenie nie ma ustalonych jasno reguł. Ideą jest minimalizacja i umiar w korzystaniu z kosmetyków, a co za tym idzie ochrona skóry poprzez prostotę.
Analiza liczby publikacji - monitoringu mediów oraz danych z google, pozwala zauważyć tendencję, jakoby od maja liczba dyskusji i wyszukiwań słowa “skinimalizm” konsekwentnie rosła. Kilkadziesiąt wzmianek i rosnący zasięg dyskusji ma wymiar głównie pozytywny. 70% rozmów prowadzonych jest na Instagramie i TikToku.
Social media edukują, czym jest skinimalizm, jak redukować liczbę produktów oraz jak czytać etykiety, by wybierać możliwie najprostsze składy. Na TikToku i Instagramie można znaleźć liczne, związane z tym hasłem, tutoriale i wskazówki.
Podczas gdy niektóre trendy pojawiają się i znikają, skinimalizm mocno rezonuje z życiem w 2022 roku. Konsumpcjonizm doprowadził do sytuacji, w której wiele konsumentek zaczęło przesadzać z liczbą używanych produktów. Podążając za kosmetycznymi modami czy rekomendacjami influencerek, techniki pielęgnacyjne stawały się coraz bardziej wymyślne, etapowe, warstwowe, co w efekcie powodowało aplikowanie na skórę zbyt wielu składników aktywnych. W ogóle coraz częściej uświadamy sobie, że mierzymy się z nadmiarem wszystkiego. Półki sklepowe uginają się od propozycji, a każda z nich stworzona jest z myślą o innym fragmencie naszego ciała. Tylko czy na pewno tego wszystkiego potrzebujemy? To pytanie coraz częściej pojawia się w głowach konsumentek...
Po pierwsze, wiele z nas w obliczu pracy z domów, porzuciło mocne makijaże. Spotkania via Teams czy Zoom, pozwoliły ograniczyć potrzeby do podstawowych kosmetyków. W pierwszym kwartale 2020 roku o 40% spadała liczba kupowanych szminek. W minionych latach naturalnie ograniczyliśmy korzystanie z niektórych produktów. Częściowo nadal pracujemy z domów, wobec czego naturalnie minimalizujemy potrzeby kosmetyczne.
Kolejną składową sukcesu skinimalizmu jest zasobność naszych portfeli. Sytuacja ekonomiczna skłania nas do rozważenia roli i korzyści każdego z kupowanych produktów. Nieprzyjemną lekcją z 2022 roku jest to, że zmuszeni jesteśmy zracjonalizować nasze nawyki związane z wydawaniem pieniędzy. Wraz z rosnącymi kosztami życia myślimy o tym, co możemy, a czego nie możemy odpuścić. Chociaż czynienie oszczędności nigdy nie jest przyjemne, skinimalizm może nie tylko pomóc nam zachować więcej w portfelu, ale także wpisać się w racjonalny i zdrowy trend.
Następny powód zdaje się być oczywisty - ekologia. Świat tonie w odpadach powodowanych nadmierną konsumpcją. Odpowiedzialność za planetę skłania nas coraz częściej do rozważań, czy naprawdę konieczny jest kolejny zakup do naszej kosmetycznej kolekcji? Ewentualnie, jak i co kupować, by był to zakup bardziej racjonalny pielęgnacyjnie, a zarazem przyjaźniejszy środowisku. Mniej naprawdę często oznacza lepiej, a w obliczu katastrofy klimatycznej skinimalizm jawi się jako słuszny plan środowiskowy.
Wydaje się również, że społeczny trend ciałopozytywności, pro-age i self-love sprawia, że konsumentki coraz lepiej wiedzą, że żaden kosmetyk nie jest rozwiązaniem problemów z samoakceptacją czy poczuciem własnej wartości. Pomimo deklaracji marketingowych, żaden kosmetyk nie ulecza duszy. Produkty, po które sięgamy, mają sprawiać nam przyjemność, a nie powinny być narzucanym przez biznes kosmetyczny "must have", pomagającym zbliżać się do nierealnego wzorca piękna. Tym bardziej cieszy, że dyskusja pojawia się właśnie tam, gdzie powstały i wciąż są promowane filtorwane wzorce kobiet - na Instagramie.
Po piąte uproszczenie rutyny. Ograniczenie ilości produktów do pielęgnacji skóry oznacza o wiele bardziej wydajne tradycje pielęgnacyjne. Coraz częściej w sieci można przeczytać, że konsumentom nie podoba się proces „rozpieszczania” się produktem po produkcie. Całe serie, liczące niejednokrotnie po pięć lub więcej kosmetyków do włosów lub twarzy, wprowadzają nas nie tylko w poczucie niepełnego działania w przypadku wyboru jednego czy dwóch produktów, ale także zbyt angażujących rytuałów piękna, na które zazwyczaj i tak brakuje nam czasu lub ochoty, jeśli mamy już ambicję sięgnięcia po wszystkie produkty z linii. Nie brak też opinii, że skóra po aplikacji co najmniej kilku kosmetyków nie jest wcale piękniejsza, ale przeciążona, a czasem wręcz podrażniona. Lepsze, jak wiadomo, zawsze bywa wrogiem dobrego.
Less is more - to przebija się do świadomości konsumentek.
Z pewnością wszystkie stosowane produkty do pielęgnacji skóry mają intencjonalnie na celu jej poprawę. Przesadzenie z ilością aplikowanych kosmetyków może zatkać, wysuszyć lub nadmiernie uwrażliwić cerę. Jak podkreślają eksperci od właściwej pielęgnacji, nasz wybór kosmetyczny powinien być oparty na bazie takich komponentów, by w swojej prostocie dostarczać cerze maksymalnie dużo składników odżywczych i mikroelementów. Trend, który zachęca do skupienia się na jakości pielęgnacji skóry, a nie ilości używanych produktów, niesie ze sobą wiele profitów. Zdrowie, ekonomia, ekologia czy oszczędność czasu to argumenty silnie przemawiające na rzecz skinimalizmu.