Problem w tym, że za widowiskowym contentem nie stoi realna troska o skórę, lecz zjawisko „performatywnej pielęgnacji”. Dermatolodzy i kosmetolodzy ostrzegają: to, co wygląda jak droga do porannej cery marzeń, w rzeczywistości może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Część ekspertów wskazuje na wątpliwe elementy tej praktyki:
W efekcie „morningshed” to bardziej scenografia niż świadoma pielęgnacja.
Dermokosmetyczna marka Sesderma podchodzi do tematu zupełnie inaczej. Zachęca do stosowania kilku produktów, ale z myślą o synergii ich działania. Dzięki nanotechnologii składniki aktywne w kosmetykach Sesdermy docierają głębiej i mogą być łączone bez ryzyka podrażnień.
To podejście pozwala budować spersonalizowane plany pielęgnacyjne – takie, w których witamina C chroni przed wolnymi rodnikami i rozświetla cerę, retinol stymuluje odnowę, kwas azelainowy rozjaśnia i reguluje sebum, a peptydy wspierają regenerację. Jak podkreśla kosmetolog Monika Skrzyp-Zator, właściwie dobrane kombinacje (np. witamina C z retinoidami czy kwas azelainowy z retinolem) mogą przynieść realne i długofalowe efekty w redukcji przebarwień, poprawie tekstury skóry i spowolnieniu procesów starzenia.
Trend z TikToka pokazuje, jak bardzo estetyka i popkultura wpływają na codzienne rytuały pielęgnacyjne. Sesderma przypomina jednak, że za efektownym spektaklem nie kryje się nauka. Marka stawia na wiedzę, technologię i indywidualne potrzeby skóry – zamiast na chwilowe, viralowe eksperymenty.