Świąteczne wybory zakupowe bywają zmienne, ale kategoria beauty od lat pozostaje odporna na wahania nastrojów. Właśnie dlatego najlepiej pokazuje, jak realnie zachowują się konsumenci w okresie największej intensywności handlowej.
Są takie kategorie, które nie czują turbulencji rynku – a przynajmniej nie w grudniu. Kosmetyki wciąż należą do prezentowych pewniaków, niezależnie od tego, czy konsumenci planują święta w wersji premium, czy raczej spokojniejsze i bardziej budżetowe. To prezent praktyczny, bezpieczny, estetyczny i z dużą szansą trafienia w gust. Mało która branża może pochwalić się taką odpornością na nastroje. A jeśli gdzieś szczególnie dobrze widać tę odporność i jednocześnie zdolność do ewolucji, to właśnie w świątecznych zestawach prezentowych.
Pożegnanie wielkich pudeł z okienkiem, czas bardziej kreatywnych rozwiązańJeszcze niedawno drogerie i perfumerie wyglądały w grudniu jak konkurs na największe pudełko w mieście. Dziś ten etap się kończy. Konsument nie potrzebuje już efektu „wow” stworzonego z powietrza zamkniętego w kartonie. Oczekuje, że zestaw będzie naprawdę dopracowany: kompaktowy, praktyczny i spójny pod względem zawartości.
Marki sprytnie to wykorzystują. Zestawy prezentowe stają się mniejsze, ale bardziej zindywidualizowane pod względem formy i grafiki, a przede wszystkim – lepiej przemyślane wewnętrznie. Klienci coraz częściej znajdują w nich pewniaki sprzedażowe: produkty viralowe, najbardziej lubiane, najczęściej kupowane, a także te, po które sięga się z przyzwyczajenia i zaufania. Poza tym samo opakowanie nie musi być wcale jednorazowym kartonikiem, ale praktycznym gadżetem do dalszego użycia. Sklepy również doceniają ten kierunek, bo mniejsze formaty szybciej rotują i nie wymagają budowania osobnych ekspozycyjnych konstrukcji.
Minisy robią wielki powrót (choć nigdy do końca nie odeszły)Zmienia się nie tylko format pudełek, lecz także sposób myślenia o luksusie w prezentach. Miniatury stają się odpowiedzią na bardziej ostrożne podejście do wydatków, ale bez rezygnacji z jakości, do której przyzwyczaiły konsumentów marki premium.
Segment luksusu przez lata wspierał się duchem elitarności dla tych, których na to stać. Zestawy bywały (i bywają) imponujące pod względem formy, zawartości i ceny, ale coś i tu się zmienia. W tym roku widać sporo setów w wersji miniatur – zresztą nie byle jakich. Zestawy kilku bestsellerowych zapachów albo pielęgnacji w mniejszych formach pozwalają konsumentom wejść w świat luksusu/premium z mniejszym obciążeniem finansowym, zachowując pełnię doświadczenia marki.
Mini stało się narzędziem świadomego wyboru: można przetestować, sprawdzić, porównać. To także ruch w stronę konsumenta, który z różnych powodów lubi luksus (klient aspirujący), ale musi też kontrolować wydatki. I wreszcie – miniatury świetnie radzą sobie prezentowo. Małe, ale dobrze zgrane rozwiązanie.
Masstige na fali – rozsądna półka rośnie szybciej niż inneMiędzy drogerią a luksusem wyrasta segment, który zaczyna odgrywać kluczową rolę w świątecznej ofercie. To właśnie masstige najczęściej odpowiada dziś na realne potrzeby kupujących – tych, którzy chcą prezentu dobrze wyglądającego, ale nadal w granicach rozsądku.
Rosnąca rola masstige jest jedną z wyraźniejszych zmian w tegorocznych zestawach. To segment, który idealnie trafia w oczekiwania konsumentów: ma wyglądać dobrze, działać dobrze i kosztować rozsądnie. Masstige nie udaje luksusu, ale czerpie z jego estetyki i jakości. W efekcie tworzy zestawy prezentowe, które wypadają atrakcyjnie, bez nadmiernego obciążania portfela.
Widać to zarówno w formatowaniu opakowań, jak i w doborze produktów. Zestawy masstige są często po prostu bardziej atrakcyjne z perspektywy konsumenta. Dają wizualny efekt, są jakościowo stabilne, a ich cena pozwala na zakup kilku prezentów bez kalkulatora w ręku. Dla wielu marek to dziś najważniejsza przestrzeń rozwoju, szczególnie w świątecznym szczycie.
Wszystkie te zjawiska – od miniatur po rosnącą rolę masstige – finalnie sprowadzają się do jednego: konsumenci wybierają to, co sprawdzone i pozbawione ryzyka prezentowego.
Dlaczego kosmetyki wciąż wygrywają sezon prezentowy?Powody są bardziej prozaiczne niż romantyczne – i właśnie dlatego tak trwałe.
Kosmetyki są praktyczne, estetyczne i zawsze są impulsowym pomysłem, gdy już brak pomysłu na prezent. Wersje świąteczne są dopracowane wizualnie i dają poczucie „małego luksusu”, ale takiego, który nie wymaga poświęceń finansowych. Marki coraz lepiej rozumieją, że konsument oczekuje czegoś z efektem wow. Może być to zarówno hitowy produkt, jak też przyciągające uwagę opakowanie, najlepiej z gatunku zero-waste.
To sprawia, że zestawy prezentowe z kategorii beauty mają w sobie rzadką równowagę: są miłe w odbiorze, użyteczne, nieprzesadzone i dają szeroką ofertę możliwości, by wybrać taki, który ma szansę trafić w gust osoby obdarowanej.
To jedna z niewielu kategorii, w której forma i funkcja potrafią iść ramię w ramię – bez sztucznych fajerwerków i bez marketingowych nadmiarów. Za to z marketingową kreatywnością.
Świąteczna oferta pokazuje, że rynek dojrzewa. Zestawy nie są już dekoracją, która ma robić wrażenie wielkością. Są produktem, który ma działać. Mniejsze, bardziej przemyślane, bliżej potrzeb konsumentów. Firmy nie próbują narzucać skali. Proponują trafność. To duża zmiana, może nawet większa niż nam się dziś wydaje.
Być może to właśnie świąteczne zestawy najlepiej pokazują, w którą stronę ewoluuje rynek beauty: mniej sztucznej ostentacji, więcej realnej wartości. Jeżeli ten kierunek się utrzyma, przyszłe sezony mogą przynieść jeszcze ciekawsze rozwiązania: bardziej spójne z rzeczywistymi potrzebami konsumentów niż z tradycją "sprzeda się cokolwiek, jeśli tylko na kartoniku dodamy graficzne elementy świąteczne”. To zmiana, która może na dłużej uporządkować świąteczny – i nie tylko świąteczny – krajobraz w beauty.
Lidia Lewandowska, Wirtualne Kosmetyki
Skincare 2025: jak media społecznościowe zmieniają pielęgnację skóry
Raporty tematyczne | 05.12.2025
Fenomen Phlur – jak emocje stały się zapachami, które chce się nosić
Raporty tematyczne | 30.10.2025