Najważniejsza jest dla nich dbałość o stan skóry głowy, bo wiedzą, że to w niej tkwi źródło witalności kosmyków. Poza tym wierzą, że najwięcej dla dobrego wyglądu zdrowych włosów można zrobić: w kuchni (zbilansowana dieta), w łóżku (odpowiednio długi spokojny sen) i na spacerze (naturalna codzienna aktywność fizyczna). A dopiero potem we własnym łazienkowym SPA.
Jakże to różne od naszego podejścia do pielęgnacji włosów, które często przebiega według schematu: minimum czasu na oczyszczanie, maksimum na stylizację, czyli tzw. zrobienie fryzury. Polki myją włosy pospiesznie, bardzo często rano, przed wyjściem do pracy, nad wanną, czasami – co niezmiennie podziwiam – nad umywalką. Długie i staranne płukanie, odżywka po każdym myciu i maska raz w tygodniu, a także powolne osuszanie chłodnym powietrzem to cały czas nie jest realny polski, pielęgnacyjny standard. Popularność za to zyskały suche szampony, produkt, który wpisuje się w środkowo-europejski styl życia, a który dla Japonek byłby jakąś kosmetyczną aberracją.
Ale to nie koniec różnic...
Gdy w Polsce mówimy o pielęgnacji włosów, myślimy przede wszystkim o odżywkach, maskach, serach, olejach i innych produktach (i zabiegach), które mają na celu zregenerowanie zniszczonych pasm. W Azji odwrotnie – odżywki to bohaterowie drugiego planu, a główną rolę odgrywają szampony i wcierki, czyli produkty działające na skórę głowy.
Dla Japonek podstawą pielęgnacji włosów – absolutnym must have, bez którego nie może być mowy o mocnych kosmykach – jest staranne oczyszczenie skóry głowy, bo to na niej namnażają się bakterie i grzyby mogące powodować stany zapalne. Przetłuszczanie, podrażnienie naskórka są tymi przypadłościami, które w Kraju Kwitnącej Wiśni budzą panikę – włosy nie mogą mieć nawet płatka łupieżu, skóra nigdy nie powinna swędzieć, nie ma powodu, by przy pomocy odpowiednich preparatów nie uregulować intensywności wydzielania sebum.
To dlatego wśród japońskich preparatów do pielęgnacji włosów królują peelingi i maski złuszczające naskórek na skalpie, oraz wszelkiego rodzaju preparaty do wcierania mające za zadanie utrzymanie odpowiedniego pH skóry głowy i wzmacnianie cebulek włosowych.
Japonki uważają bowiem, że o skórę głowy należy dbać z taką samą starannością i uwagą jak o naskórek na twarzy. Wierzą, że staranne oczyszczanie, połączone z masażem, może zdziałać cuda: pobudzić mikrokrążenie w skórze, dzięki czemu komórki są dotlenione, a włosy mocniej osadzają się w mieszkach, które z kolei lepiej chłoną wszelkie składniki aktywne.
Polscy dermatolodzy w kwestii oczyszczania włosów od lat przyjmują taką samą narrację. Zwracają uwagę, że Polki powinny nauczyć się dobierać szampon do rodzaju skóry głowy (sucha, normalna, przetłuszczająca się), a nie do kondycji włosów (do regeneracji łodygi włosa służy bowiem odżywka). Szampon – z racji dość krótkiego czasu kontaktu z włosami – nie ma specjalnego wpływu na tzw. odżywienie włosa (co jest pewnego rodzaju nadużyciem, bo włos jako struktura martwa „odżywiony” być nie może), a jego naczelnym zadaniem jest oczyszczenie skóry głowy i powierzchni włosa z zanieczyszczeń oraz przywrócenie skórze właściwego pH. Podkreślają także rolę masażu skóry głowy i namawiają, by nie myć włosów nad wanną, ale w czasie zażywania w niej kąpieli lub pod prysznicem.
Japonki myją włosy każdego dnia, wychodząc z założenia, że skóra głowy wymaga tak samo częstego oczyszczania jak skóra twarzy, a przetłuszczone włosy nie dość, że wyglądają nieestetyczne, to stają się ciężkie, nadmiernie przeciążają cebulki przez co pasma mają większą skłonność do wypadania. Wedle szkoły J-Beauty częste oczyszczanie gwarantuje nie tylko zachowanie zdrowia skóry głowy, ale i zapewnia przy okazji stymulujący masaż poprawiający ukrwienie.
Polki natomiast od lat miotają się między dwoma szkołami – pierwsza: myć tak często, jak potrzeba oraz druga – myć jak najrzadziej, by nie niszczyć naturalnego płaszcza hydrolipidowego i nie pobudzać gruczołów łojowych do wzmożonej pracy, co nasili proces przetłuszczania. Kluczowa w rozstrzygnięciu tej kwestii tej chyba jakość szamponu i technika mycia.
W składzie powinny się znaleźć ekstrakty roślinne i oleje, które w naturalny sposób zabezpieczą włosy przed niekorzystnym wpływem czynników środowiskowych i pozwolą zachować ich gładkość i blask. Generalna zasada azjatyckiej pielęgnacji włosów – którą z pewnością warto zastosować do naszych włosów – jest taka, że szampon nakładamy jedynie na skórę głowy, i to w ilości minimalnej, a na kosmyki ewentualnie powstającą podczas mycia pianę. Przy długich włosach końcówki wcale nie wymagają oddzielnej porcji szamponu, jedynie zastosowania odżywki, a później dokładnego spłukania. W J-Beauty ważniejsza jest jakość, a nie ilość używanych kosmetyków.
Konsekwencją takiej dbałości o skórę głowy jest zamiłowanie do wcierek. Japonki systematycznie sięgają po toniki do aplikacji na skórę głowy, dzięki czemu nie tylko wzmacniają włosy, ograniczając ich wypadanie, ale także mają idealny pretekst do masażu. Co ciekawe, składnikiem wcierek często jest alkohol, który w polskich preparatach pielęgnacyjnych ma złą sławę – bo wysusza i może podrażniać. To, co Polki uważają za wadę, Japonki za zaletę – uważają, że alkohol odkaża skórę, nie dopuszczając do rozwoju drobnoustrojów oraz wspomaga ukrwienie mieszków włosowych. Ewentualne przesuszenie wynikające z jego działania jest równoważone obecnością dodatkowych tonikowych składników – nawilżająco-natłuszczających. Przy regularnym stosowaniu tego typu produktów, włosy szybko zyskują blask, a skóra głowy na dłużej pozostaje czysta i odżywiona.
Japonki włosów raczej nie stylizują. Owszem – można powiedzieć – szczęściary nie muszą, bo genetyczne uwarunkowania rasy gwarantuje im kosmyki proste i gładkie, pięknie odbijające światło, czyli dające możliwość stosunkowo łatwego ułożenia w schludną fryzurę. Może dlatego czas przeznaczony na stylizację mogą przeznaczyć na pielęgnację. Na przykład systematyczne (kilkukrotne w ciągu dnia) szczotkowanie za pomocą drewnianych grzebieni wykonanych bukszpanu (to wyjątkowo twarde drewno, które nie powodujące elektryzowania się włosów). Po co? By przenieść na całą długość włosa naturalne substancje natłuszczające wytwarzane przez skórę głowy, które nawilżają i zabezpieczają kosmyki. Masaż zębami grzebienia stymuluje skórę głowy, co jest – obok mycia – kolejną formą masażu.
Polki włosów tak często nie szczotkują (większość nie szczotkuje w ogóle, stawiając na „przeczesywanie” włosów palcami), ponieważ biorą do serca opinie, że zbyt częste czesanie wyrywa włosy, uszkadza ich strukturę, łamie, rozdwaja końcówki. Dlatego przywiązują dużą wagę do układania i jak najdłuższego utrwalenia raz zrobionej fryzury. Stąd duża popularność środków do stylizacji (pianek, lotionów, nabłyszczaczy) i preparatów utrwalających (żeli, lakierów), których resztki – co trzeba podkreślić – dość trudno zmyć i wypłukać. Stąd tym bardziej ważki wydaje się postulat starannego oczyszczania. BTW: widziałyście kiedyś Japonkę w dredach?
Piękne włosy dojrzałych Japonek nie są efektem zabiegów fryzjerskich, ale konsekwencją zdrowego stylu życia, codziennego sięgania po sprawdzone produkty i cierpliwości w ich stosowaniu. Te trzy składowe dają zauważalny efekt zarówno dzień po dniu, jak i procentują w czasie.
W Polsce japońskie kosmetyki do higieny, pielęgnacji twarzy, ciała i włosów wprowadza firma Saraya. Pierwszą z marek do pielęgnacji włosów, które Saraya przedstawi polskim konsumentkom będzie marka Cocopalm. Informacje o jej wybranych produktach znajdziecie pod tym linkiem.