W historii związku wizyt w Bolonii było już wiele, bo nieprzerwanie od 2012 roku jesteśmy aktywni w programach promocji branży kosmetycznej na rynkach zagranicznych.
Niezmiennie Cosmoprof Worldwide Bologna to chyba największe święto branży kosmetycznej w Europie – czuć to na każdym kroku. Energia w tym miejscu jest niesamowita i udziela się wszystkim: wystawcom, kontrahentom, każdemu - nawet przypadkowemu - odwiedzającemu.
To, co wyjątkowego zauważyłyśmy i co same starałyśmy się tworzyć, to wyjątkowo sprzyjająca dialogowi atmosfera. W tym roku zdecydowałyśmy się na odwiedzenie Bolonii w mocnym składzie członkowskim, który na co dzień pracuje z firmami. Na Cosmoprof, jak w soczewce, skupiają się ważne dla nas relacje, obecnych jest wiele firm i niezwykłych ludzi w jednym miejscu. Widzimy już po kilku dniach, że był to dobry pomysł.
Odwiedziłyśmy na dłużej ponad 50 stoisk, by odbyć naprawdę owocne spotkania. Dla nas, jako dla organizacji, targi w Bolonii nie mają charakteru handlowego. Stawiamy tutaj na relacje i możliwość spotkania się z firmami w ich świcie, na stoiskach zaprojektowanych według ich potrzeb i pod ich produkty. To trochę tak, jakbyśmy odwiedziły 50 firm w ich siedzibie lub przynajmniej w showroomie. Obserwujemy je przy pracy – jest to bezcenne. U firm zauważyłyśmy przede wszystkim wielką mobilizację. Zespoły poszczególnych wystawców z każdym rokiem są coraz bardziej profesjonalne, liczne i sprawniej dzielą czas i obowiązki pomiędzy stałych i nowych klientów. Naprawdę grzechem byłoby nie wykorzystać faktu, że Cosmoprof Worldwide Bologna to skrzyżowanie wielu kluczowych kosmetycznych dróg handlowych. Tylko tu można spotkać się zarówno ze swoimi stałymi partnerami biznesowymi czy dystrybutorami, jak i przeprowadzić wiele nowych, obiecujących rozmów w krótkim czasie, a nawet podpisać pierwsze porozumienia. Każdy wystawca ma przy tym swoje cele do zrealizowania, własne marzenia eksportowe. Preferowane kierunki eksportowe są tak różne, jak różne są kosmetyki w portfolio firm, ich wizje rozwoju, wartości. Doszliśmy chyba do miejsca, w którym nie ma kontynentu, na którym zabrakłoby kosmetyków produkowanych nad Wisłą.
Najmocniejszą stroną targów są ludzie – w żadnym innymi miejscu na świecie producenci z Europy nie znajdą tak wielu potencjalnych klientów czy dystrybutorów, ale też znawców trendów, projektantów i zwyczajnie fanów kosmetyków.
Widać też, że organizatorzy z edycji na edycję uczą się na błędach i wyciągają wnioski. Wiele elementów działa coraz lepiej. Także za to też duży plus. Są jednak pewne rzeczy do poprawienia.
Podczas spotkań firmy od lat wystawiające się w Bolonii sygnalizowały nam, że w tegorocznej edycji trudniej było im wrócić na targi, otrzymać formalną zgodę na stoisko. Wszyscy zgłaszali też potrzebę dofinansowania działań targowych. Koszty w tym roku były już ekstremalnie wysokie, więc stanowiły bardzo duże obciążenie finansowe dla przedsiębiorców, pokrywających całkowite koszty. W tym roku wyjątkowo wcześnie pozwolono uczestniczyć w targach uczestnikom indywidualnym, to również trochę przeszkadza. Dla firm najważniejsi są kontrahenci B2B.
Od lat problemem Cosmoprof w Bolonii jest też bezpieczeństwo uczestników – na pewno przydałaby się lepsza współpraca z władzami lokalnymi, ale to temat na osobną rozmowę.
A jeśli mowa o trendach, to na pewno na horyzoncie jest kilka. Każda firma prezentowała swoje nowości - w jakimś sensie unikalne dla danego portfolio. Jednak jeśli chodzi o trendy i ich mapowanie, stawiamy raczej na relacje z InCosmetics – tam są one mocniej akcentowane.