Vis Plantis: Budowanie rozpoznawalności polskich kosmetyków powinno być wspólnym interesem branży

Vis Plantis: Budowanie rozpoznawalności polskich kosmetyków powinno być wspólnym interesem branży

Tomasz Topolski, dyrektor handlowy i Wojciech Szeliga, export manager Vis Plantis:

Firma Vis Plantis prowadzi działania eksportowe niemal od początku swojej działalności, a więc 12 lat. Od nieco ponad dwóch lat skupiamy się na eksporcie naszych najnowszych marek, przede wszystkim so!flow.

Aktualnie eksport stanowi ok. 10% obrotu firmy. Jesteśmy obecni na wielu rynkach europejskich, jak Hiszpania, Dania, Finlandia, Litwa, Rumunia czy Grecja. Spoza krajów UE udało nam się już zaistnieć między innymi w Azerbejdżanie, Tajwanie czy nawet Chile. Podejmujemy działania, żeby nasze produkty były dostępne w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Turcji, to naszym zdaniem rynki bardzo perspektywiczne.

Czy kraj pochodzenia ma znaczenie? Jeśli chodzi o marki globalne, nie ma, zupełnie inaczej sprawy mają się jednak, kiedy chodzi o produkty niewielkich firm, takich jak nasza. Kiedy konsument po raz pierwszy styka się z nową, nieznaną dla niego marką bardzo często interesuje go kraj pochodzenia. Szczęśliwe obserwujemy w ostatnim czasie coraz większą świadomość polskich kosmetyków na świecie, konsumenci przekonują się, że jakością nie odbiegamy, a bardzo często przewyższamy, znane, światowe marki.

Nieznajomość specyfiki danego rynku to jedno z ważniejszych wyzwań stawiających na eksport. Każdy rynek jest inny, a najlepiej będzie o tym wiedział ktoś, kto na co dzień na nim działa. Problemem jest więc znalezienie takiej osoby, a później zbudowanie relacji opartej na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu. Tylko taka przełoży się na sukces marki na danym rynku.

Pomimo wszystkich zmian, jakie zaszły na rynku w ostatnich latach, a przede wszystkim olbrzymiemu rozwojowi spotkań zdalnych w czasie pandemii koronawirusa, uważamy, że udział na stacjonarnych targach ciągle ma sens. Tylko poznając osobę twarzą w twarz, jesteśmy w stanie lepiej się poznać i stworzyć relację wzajemnego zaufania. Z drugiej strony targi są bardzo różnorodne. Bardzo często okazuje się, że jedne są idealne z perspektywy naszej oferty, inne zupełnie nie. 

Rynkowy przykład polskiej marki kosmetycznej, która dobrze przebiła się za granicą? Eveline. Ta firma pracuje na swój sukces eksportowy od wielu lat i konsekwentnie stawia sprzedaż zagraniczną na pierwszym miejscu. Niemal wszędzie, gdzie się udajemy, widzimy ją na półkach sklepowych.

Mamy wciąż nadzieję na ściślejszą współpracę polskich producentów kosmetyków w sprzedaży zagranicznej. Nieco z zazdrością obserwujemy działania firm kosmetycznych z innych krajów, zwłaszcza na dużych targach. Bardzo wiele państw tworzy całe alejki czy sekcje swoich producentów, wystawiających się pod wspólnym, krajowym szyldem. Niestety do tej pory nie widzieliśmy podobnych inicjatyw, jeśli chodzi o Polskę. Budowanie rozpoznawalności polskich kosmetyków powinno być w naszym wspólnym interesie. Nawet jeśli na co dzień w Polsce ze sobą konkurujemy, pamiętajmy, że świat jest bardzo duży. Wierzymy, że każdy znajdzie w nim swoje miejsce.

opr. Inga Lewandowska
# Eksport
loki joanna