Rynek kosmetyczny jest niezwykle dynamiczny. Tak jak mówimy o zjawisku fast fashion, tak coraz więcej mówi się o zjawisku fast beauty.
Klient roku 2019 szybko konsumuje i ma na to środki. Chętnie śledzi poczynania ulubionych marek w sferze digital, a te umiejętnie zachęcają go do zakupu kolejnych produktów ze swojego asortymentu. Zyski z tak ustawionego mechanizmu rynkowego możemy zaobserwować w kilku dziedzinach działalności przedsiębiorstwa.
Po pierwsze w sferze dochodowej, ponieważ – kusząc konsumenta nowościami – możemy monetyzować go częściej. Po drugie w sferze innowacji – ciągła presja na nowości powoduje, że zaczynamy poszukiwać innowacyjnych rozwiązań w celu wyróżnienia się na rynku. Po trzecie w dziedzinie promocji marki – nic tak dobrze nie sprzedaje się marketingowo, jak nowości.
Należą do nich głównie koszty ponoszone na samo wprowadzenie produktu na rynek: opracowanie składu, opakowania, badania, promocję. Często dzieje się to pod presją czasu, co może wpłynąć na jakość prezentowanego produktu. Marki kosmetyczne – będące pod presją nowości – mogą w pewnym momencie postawić na szybkie wprowadzenie nowości, kosztem jakości.
Taki tryb powoduje też skrócenie cyklu życia produktu, który znacznie szybciej – niż miało to miejsce na przykład dekadę temu – przestaje być ciekawy dla konsumenta i wypada z rynku.
Jednak – poza kosztami dla przedsiębiorstwa – presja nowości ma bezpośredni wpływ na nasze życie, a nie tylko wybory konsumenckie. Produkujemy, konsumujemy i wyrzucamy więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie pozostaje to bez wpływu na otoczenie. Bez wdrażania dobrych praktyk zrównoważonego rozwoju, branża kosmetyczna ma niestety szanse podzielić los branży odzieżowej i dołączyć do grona najbardziej zanieczyszczających środowisko naturalne.
Bardzo wierzę, że tak się nie stanie, a konsument będzie podążał w kierunku slow beauty.
.jpg)
.jpg)
-1.jpg)
