Od początku działalności spółki podkreślamy, że eksport jest bardzo ważną częścią biznesu, którą intensywnie rozwijamy. Kreowaliśmy tę markę od początku jako markę globalną. W tę stronę szły nasze wysiłki marketingowe: od kreacji opakowań po komunikację.
Phenomé z samej natury jest dobrą marką eksportową. O ile na polskim rynku popyt na droższe eko-kosmetyki jest w pewien sposób limitowany, to na wielu innych rynkach segment premium jest znacząco większy i rozwija się szybciej niż u nas.
Działamy intensywnie proeksportowo od 1,5 roku. Wystawiamy się na targach w Bolonii, Dubaju, Hongkongu. W tym roku chcemy do tej listy dołożyć jeszcze Las Vegas i Moskwę. Oprócz obecności na najważniejszych targach międzynarodowych, rozbudujemy bazę kontaktów własnymi kanałami. Pierwsze efekty w eksporcie już nas satysfakcjonują, ale też dowodzą, że stać nas na znacznie więcej.
W Bolonii wystawiamy się w hali marek premium - Cosmoprime, gdzie w tym roku jest specjalna strefa Green dla producentów kosmetyków naturalnych. W ubiegłym roku też wystawialiśmy się w strefie Cosmoprime - i byliśmy z tej decyzji bardzo zadowoleni. Tę przestrzeń odwiedzają kupcy, którzy zainteresowani są markami wyżej spozycjonowanymi, czyli nasze dotarcie B2B jest lepiej sprofilowane.
W ofercie Phenomé mamy 120 SKU. Tych produktów wciąż nam przybywa – na jesień mamy zaplanowane kolejne kosmetyczne premiery. Oferujemy produkty do pielęgnacji twarzy, ciała, włosów, kosmetyki męskie, kosmetyki dla dzieci. Potencjał sprzedażowy naszych produktów widzimy bardzo duży. Mimo, że na targach konkurencja jest duża, to odnoszę wrażenie, że spójność naszej marki, bardzo staranne jej zaprojektowanie od początku do końca, jest naszą siłą. I bardzo pozytywnie nas wyróżnia. Naturalność jest w DNA naszej marki – nie pobiegliśmy za trendem, ale od początku Phenomé była marką ekologiczną, bardzo selektywną pod względem tego, co może, a co nie może znaleźć się w składzie. Bez kompromisów.
To, co mnie cieszy, to fakt, że kontakty zdobywane na targach przekuwają się na kontrakty. Kosmetyki Phenomé bardzo podobają się odbiorcom i są przez rynek pozytywnie weryfikowane. Jesteśmy - w różnym stopniu oczywiście - obecni w Europie (np. dobrze wypadamy w Danii i Holandii). Teraz podpisujemy kontrakt na Rosję, co może znów znacząco poprawić skalę naszych wyników eksportowych. Poza Europą dobrze rozwija się nam sprzedaż w Hongkongu i sprzedaż do Chin. W kwietniu rozpoczynamy eksport do Korei. I to jest właśnie dość symptomatyczne. W Europie od kilku sezonów wielką popularnością cieszą się kosmetyki koreańskie, a w Korei konsumentki z wielkim szacunkiem podchodzą do wysokiej jakości kosmetyków z Europy. Świat się wzajemnie przenika i inspiruje.
Na rynkach azjatyckich polskie pochodzenie produktu jest neutralnie pozytywne: dystrybutorzy mają o polskich producentach bardzo dobrą opinię, bo współpracują z nimi od lat i są przekonani zarówno o wysokiej jakości produktów, jak też o rzetelności polskich kontrahentów. Dla konsumentów jest to czynnik raczej mało istotny. Znaczenie może mieć co najwyżej to, że Polska jest częścią Unii Europejskiej, bo do produktów oznaczanych Made in UE klienci mają zaufanie i przekonanie.
Na rynkach Europy Zachodniej polskie pochodzenie w segmencie premium nie pomaga. Stara Europa jednak wciąż ma estymę do produkcji francuskiej, niemieckiej czy włoskiej, nawet jeśli udowadniamy, że potrafimy tworzyć nowatorskie, piękne produkty kosmetyczne. Ta kombinacja: polskość-naturalność-premium jest trudna do zdobywania rynków zachodnich, ale im dalej od Polski – tym jest łatwiej. Dlatego dajemy sobie szanse na wielu rynkach.