Oceanic podwoił eksport w 2017, dynamicznie rośnie sprzedaż w kraju, a kolorówka okazała się strzałem w dziesiątkę dla rozwoju biznesu
Leszek Kłosiński, prezes zarządu Oceanic:
Jesteśmy po raz kolejny obecni na targach Cosmoprof w Bolonii ze wszystkimi naszymi markami. Jak pani zauważyła, uwagę na naszym stoisku mocno przykuwa świetnie przyjęta przez polski rynek marka makijażowa AA Wings of Color. Liczymy na jej podobny sukces w eksporcie.
Pyta pani o nasze ostatnie inwestycje w rozbudowę zakładu w Trąbkach Wielkich. Zawsze podkreślam: Oceanic rozwija się bardzo szybko, ale nie skokowo. My mamy rozwój wpisany w strategię. Inwestycje dzieją się u nas w sposób ciągły. Inwestujemy w infrastrukturę i linie technologiczne, zwiększając moce produkcyjne i dopasowując park maszynowy do profilu naszej aktualnej oferty. Wdrażamy nowe technologie i aparaturę badawczo-rozwojową. Oczywiście wprowadzenie do oferty firmy Oceanic nowej kategorii, jaką jest kolorówka, samoistnie wymogło na nas dodatkowe przyspieszenie w kwestii rozwoju i rozbudowy fabryki.
Leszek Kłosiński: Nie bójmy się tego słowa – jest sukces! (śmiech). Wprowadzenie na rynek AA Wings of Color oceniamy niezwykle pozytywnie. Wyniki, jakie realizujemy jako nowy gracz w tej kategorii, potwierdzają, że warto było w powstanie tej marki zainwestować. Marka AA wyrosła na fundamencie hipoalergicznej pielęgnacji, zatem tylko kwestią czasu było rozszerzenie oferty o bezpieczne produkty do makijażu.
Wojciech Soszyński: Bo moim zdaniem trzeba robić to, w czym ma się doświadczenie, w czym jest się ekspertem. A w dostarczaniu bezpiecznych i skutecznych kosmetyków dla osób ze skórą alergiczną i wrażliwą nasza firma zdecydowanie doświadczenie ma. Mamy kompetencje i mamy zaufanie konsumentów, a szczególnie konsumentek – to bardzo duży kapitał.
Myśleliśmy o tym wdrożeniu od dawna, to nie było jakieś działanie ad hoc, ale głęboko przemyślana decyzja. Cały czas pracujemy nad nowymi referencjami. Nasza szafa nie jest jeszcze wypełniona w 100%. Wiemy również, że tempo pracy przed nami będzie w tej kategorii szybkie - w kolorówce nowości są szczególnie ważne i pożądane przez klientki – choćby z uwagi na sezonowość trendów. Dajemy jednak radę i jestem pewien, że nasza pozycja w tym segmencie będzie się tylko umacniać.
Leszek Kłosiński: Dążymy do tego, żeby w szafie AA Wings of Color znalazło się ponad 200 produktów. Skala nowych wdrożeń jest spora, ale nigdy nie odbywa się kosztem bezpieczeństwa lub jakości. To dla nas priorytet, by mieć absolutnie hipoalergiczne formuły kosmetyków, które będą bezpieczne dla skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. Praca naszego działu R&D jest tu bardzo zaawansowana, do produkcji wchodzą tylko te produkty, co do których mamy absolutną pewność, że nie mają żadnego potencjału drażniącego. W kolorówce to jest naprawdę wyzwanie, proszę mi wierzyć!
Naszym zdaniem ta marka ma również silny potencjał eksportowy. Na naszym stanowisku makijażowym cały czas coś się dzieje – wizażystka malowała już panie o wielu kolorach skóry i wszystkie były bardzo zadowolone z makijażu wykonanego na bazie naszych kosmetyków.
Wojciech Soszyński: W tej chwili eksport naszej firmy stanowi około 15% całej sprzedaży, ale na te procenty, ile dana firma generuje w eksporcie, ile w kraju, radzę patrzeć z większą dawką zdrowego krytycyzmu i dystansem… (śmiech)
Leszek Kłosiński: Dlaczego? Bo my rośniemy bardzo mocno w kraju, więc siłą rzeczy te procenty: sprzedaż krajowa/sprzedaż zagraniczna tak się układają. W ubiegłym roku nasz biznes w eksporcie niemal się podwoił, ale przy rosnącej bazie polskiej, te udziały eksportowe procentowo są właśnie bliżej 15-20% niż powiedzmy 30-40%.
Bywa, że jakaś firma ogłasza spektakularny wzrost udziału eksportu w przychodach, ale dzieje się to kosztem spadku sprzedaży w Polsce.
Wojciech Soszyński: Pyta pani o kluczowe rynki. Jesteśmy w Europie (Niemcy, Holandia, Francja), wchodzimy na rynki skandynawskie. Zależy nam na rozwijaniu eksportu na rynkach azjatyckich – tam czujemy naprawdę duży potencjał. Dobrze nam wychodzi sprzedaż na rynkach bliskowschodnich. Chcemy wzmacniać sprzedaż w Ameryce Północnej (USA, Kanada). Rozwijamy się naprawdę szybko, mamy też coraz większe doświadczenie we wchodzeniu na nowe rynki. Tu, w Bolonii, mamy wiele poumawianych z góry spotkań z naszymi obecnymi dystrybutorami.
Leszek Kłosiński: Bolonia stała się dobrym miejscem do spotkań z partnerami handlowymi lub potencjalnymi partnerami. Kontakty zdobywamy raczej organiczną pracą. Nasz dział eksportu pracuje bardzo intensywnie cały rok. Spotkania tutaj mamy więc wpisane do kalendarza jeszcze przed wylotem z Polski. To już nie jest dla nas moment na zdobywanie klientów przypadkowych, o których nic nie wiedzielibyśmy wcześniej. Wchodząc na dany rynek, musimy dobrze znać potencjalnego partnera biznesowego, nim usiądziemy do wspólnych negocjacji. Na przypadkowość jesteśmy już zbyt dużym graczem. Niemniej targi są ważne: właśnie, by spotkać się z odbiorcami, pokazać nasze nowości, spokojnie omówić pewne kwestie związane z konkretnymi rynkami, zacieśniać nasze relacje.
Wojciech Soszyński: Jeśli chodzi o rekrutację nowych klientów, lepszy jest Dubaj. Ale tak jak powiedział prezes Kłosiński, bardzo ważna jest całoroczna praca naszego działu eksportu nad pozyskiwaniem nowych odbiorców na nowych rynkach. W tym roku będziemy jeszcze w Dubaju i w Amsterdamie, a na przyszły rok planujemy wystawiać się w innych częściach świata. Wie pani, jak to się mówi: kto nie idzie naprzód, ten się cofa… (śmiech). My idziemy zawsze do przodu!