Magda Dubas, kierownik działu mediów i komunikacji: Pierwszy dzień był dla nas bardzo ekscytujący. Byliśmy ciekawi jak zagraniczne rynki przyjmą naszą markę. O ile Polki znają Krystynę Jandę i poznały ideologię naszej marki: co, po co i dla kogo tworzymy, w Bolonii musieliśmy zmierzyć się z opowiedzeniem naszej historii osobom dla których marka jest zupełnie nowa. Muszę jednak przyznać, że już na starcie zauważyliśmy, jak bardzo intrygował sam plakat z Krystyną. Niektórzy od razu rozpoznawali naszą wspaniałą aktorkę, ale oczywiście nie wszyscy… Takie osoby podchodziły do nas zaciekawione, byśmy im powiedzieli, kim jest ta piękna kobieta na zdjęciu. Staraliśmy się wszyscy tu na stoisku znaleźć czas dla każdego zainteresowanego, by opowiedzieć historię tej marki, ale też „sprzedać” jej duszę: autentyczność, zaangażowanie, prawdziwość. Wierzymy, że JANDA to marka z przesłaniem. Wpisuje się w to, czego szukają dziś klienci, bez względu na to, z jakich krajów się wywodzą. Muszę też przyznać z satysfakcją, że bardzo nas cieszy, iż nasz targowy debiut zainteresował potencjalnych kontrahentów z wielu miejsc na mapie świata.
Jarek Cybulski, prezes firmy JANDA: Azjaci są nami zachwyceni! To właśnie ta „dusza marki”, o której mówi Magda, sprawiła, że klienci z Azji traktują nas z szacunkiem i podchodzą do nas z dużym zainteresowaniem. Pojawili się także kupcy z Półwyspu Arabskiego, Libanu, ale także sporo Włochów jest naprawdę mocno zainteresowanych współpracą z nami. To pierwsze dane, ale bardzo dla nas budujące i obiecujące. Z jeszcze większą pozytywną energią przystępujemy więc do organizowania naszych kolejnych eksportowych prezentacji na targach w Dubaju i w Moskwie.
Magda Dubas: Ruch mamy na Cosmoprof przez cały czas. Jesteśmy tutaj w Bolonii w sześć osób i czasami wszyscy jesteśmy zajęci rozmowami… Wczoraj ciężko nam było nawet wyrwać się na obiad, bo wciąż ktoś do nas podchodził i zaczynała się rozmowa… Nawet jeśli dopada nas momentami zmęczenie, to takie pozytywne: -), bo tak dużo się dzieje, poznajemy tak wiele ciekawych osób, a to znakomicie dodaje nam energii. Lokalizacja stoiska: blisko wejścia, a jednocześnie fakt, że widać nas z wielu punktów w hali 29, chyba nam w tym dopomaga (śmiech)…
Jarek Cybulski: Ale to nie była jakaś wyrachowana i szczególnie obmyślana strategia, w którym miejscu będziemy. Trochę było w tym dzieła przypadku, choć zdecydowanie dobrze przepracowaliśmy temat wizualizacji tego stoiska – i ono samo w sobie robi pozytywne wrażenie. Chcieliśmy, by ono również coś potencjalnym klientom o nas mówiło: że ta firma to coś więcej niż tylko produkty, że stoi za nami pewna jakość, prawda, osobistość, historia i przesłanie.
Magda Dubas: Ale muszę tu wtrącić słowo o samych produktach. W Bolonii furorę robi Żelazko Zmarszczek! Jak ta nazwa (oczywiście wszystkie opakowania mamy w języku angielskim) przyciąga i intryguje! Ludzie chcą tego kosmetyku spróbować, kiedy próbują dopytują, co jest w składzie, jakie mamy badania potwierdzające skuteczność… Potencjalnym klientom nasze produkty podobają się: od filozofii ich tworzenia począwszy, na opakowaniach i jakości skończywszy. To dobry znak!
Jarek Cybulski: Już mamy „eksportową” stronę w języku angielskim. Eksport, choć stawiamy jako firma tu pierwsze kroki, jest dla nas ważny z punktu widzenia dalszego organicznego rozwoju. Nie traktujemy tego jednak w takim merkantylnym charakterze: że mamy oto do zrealizowania jakiś konkretny plan sprzedażowy, jakieś zdefiniowanie marki w prostych ramkach: czy jest droga, czy tania, w jakich kanałach dystrybucji ma się znaleźć... Bardziej chodzi nam o to, by przekazać innym nasze przesłanie i znaleźć do współpracy ludzi, którzy je będą z nami podzielać we wprowadzaniu JANDY na rynki zagraniczne. Chcemy komunikować się prawdziwie: nie naciągać jakiś wydumanych historii, bo mamy przecież własną – naszym zdaniem – bardzo wartościową, etyczną. Sam jestem ciekawy, jak ta nasza przygoda dalej się potoczy i co z tego wyniknie. Oczywiście to wciąż dla nas duża niewiadoma, ale wierzę głęboko, że mamy mocne karty w ręku: zgrany zespół osób, które w firmie pracują, świetną specjalistkę od eksportu, duże pokłady energii i markę, z którą się mocno utożsamiamy.
Magda Dubas: Ale też patrząc po ilości wystawców łatwo się przekonać, jak silna jest konkurencja z całego świata. Jak bardzo trzeba się napracować, by krok po kroku wchodzić na poszczególne rynki i budować na nich nową markę…
Jarek Cybulski: Przyjeżdżałem do Bolonii od zawsze, od kiedy pracuję w tej branży. To dla mnie zawsze były bardzo ważne targi. Tu czuje się, czym żyje ten rynek i czym będzie żył za chwilę. Tu krzyżują się kontakty handlowe całego świata. Kto myśli poważnie o eksporcie, ten po prostu musi tu być. Zresztą sama Pani widzi, jak wielu właścicieli firm, które eksportowo są silne, jest tu obecnych. Teoretycznie nie musieliby, a jednak tu są, więc o czymś to świadczy. Poza tym widzę też sporo osób z firm, które w tym roku się nie wystawiają, a jednak ich przedstawiciele przyjechali na Cosmoprof. Bolonia jest magnesem, jest centrum tego naszego kosmetycznego świata. Widzimy, że Bolonia wraca do okresu swojej świetności (był słabszy czas w okresie kryzysu finansowego). I nie widać, by konkurencja innych targów przekładała się na zmniejszenie liczby wystawców czy odwiedzających. O czym to świadczy? Bolonia jest marką!
Powiem Pani, za co jeszcze lubię Bolonię: w Polsce ciężko się czasem z kimś umówić, usiąść, pogadać przy kawie. Tu atmosfera sprzyja budowaniu takich dobrych relacji między firmami. Tu nie jesteśmy konkurentami, tu jesteśmy silną ekipą z Polski.
opr. Lidia Lewandowska, WirtualneKosmetyki.pl
Więcej opinii na temat Cosmoprof Bolonia 2017 znajdą Państwo tutaj:
Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris