W Bolonii wystawiamy się po raz szósty. Korzystamy obecnie ze wsparcia programu „Go to brand”, choć mam co do tego mieszane uczucia. Proeksportowe wsparcie środkami unijnymi na pewno ma znaczenie, zwłaszcza dla mniejszych firm, ale też dość drobiazgowa procedura rozliczania każdego takiego wyjazdu oraz narzucenie pewnej listy imprez targowych, generują czas i koszty – to jest ten minus sięgania po pieniądze publiczne. Na przyszłość raczej skłaniam się ku finansowania działań eksportowych własnymi środkami.
Te targi są dla nas ważnym momentem w kalendarzu. Do Bolonii przyjeżdżają nasi zagraniczni odbiorcy, ale mamy tu również dużo spotkań z klientami z Polski. Tak się dzieje od lat, że na kilka dni w marcu cała branża zjeżdża do Włoch. To również dla nas dobry czas na spotkania z naszymi dostawcami, więc sporo spotkań mamy na te kilka dni albo już z góry poumawianych, albo takich, które organizujemy już ad hoc na miejscu. Czasem łatwiej umówić się z jakimś klientem czy dostawcą w Bolonii niż zgrać terminy w Polsce.
Z innych targów międzynarodowych najbardziej liczy się dla nas Cosmoprof Asia Hongkong. Tam również w tym roku jeszcze będziemy.
Wiele firm chwali się dzisiaj, że są obecne na całym świecie. Dobrze to brzmi jako hasło, więc w sumie też możemy powiedzieć, że już dziś jesteśmy obecni w najdalszych zakątkach świata. Nasze produkty można znaleźć choćby w Nowej Zelandii czy na Nauru – oczywiście nie jest to jakaś niesamowita skala, ale dowód, że dziś dla firm świat jest zdecydowanie bardziej otwarty niż kiedykolwiek. Znaczącym rynkiem jest natomiast w naszym przypadku Hiszpania. Tam rzeczywiście nasza pozycja umacnia się rok do roku.
Bardzo duże ilości produktów sprzedajemy do Tajwanu. W ogóle ten kierunek azjatycki ładnie się rozwija: wchodzimy na rynki malezyjski, wietnamski, koreański. W tej chwili w eksporcie generujemy około dwudziestu kilku procent całej naszej sprzedaży - i wiemy, że możemy jeszcze ten słupek pociągnąć w górę.
Mamy teraz jako branża taki eksportowy boom. Polskie kosmetyki bronią się jakością, innowacyjnością, polscy producenci szybko reagują na trendy: zarówno pod kątem tego, jaki kosmetyk i z czego stworzymy, jak też jaki będzie jego design i szata graficzna. Kosmetyki stają się polską wizytówką eksportową, naprawdę! Proszę zobaczyć: mamy w Polsce modę na kosmetyki koreańskie i je stamtąd sprowadzamy, ale jednocześnie sporo marek wysyła swoje produkty do Korei. Znajdzie pani wśród polskich producentów takich, którzy już mają w eksporcie powyżej 40-50 proc. Ale są też takie firmy, które wyrosły na eksporcie wschodnim, o których istnieniu niewiele osób nawet w branży wie, a żyją w zasadzie wyłącznie ze sprzedaży kosmetyków na inne rynki.
Dla polskich firm eksport jest rodzajem bezpiecznika. Dlatego tak zależy nam na rozwoju tej części biznesu. Łatwiej się przecież stoi na dwóch nogach, nie na jednej.
W Polsce mamy coraz lepiej ułożoną sprzedaż, ale to drugie eksportowe płuco, jest nam potrzebne, by rosnąć i by mieć pewną polisę ubezpieczeniową. Jesteśmy w kraju obecni na półkach w handlu nowoczesnym (Rossmann, Hebe, Drogerie Natura) i w większości sieci tradycyjnych. Niestety wciąż nie doczekaliśmy się w tej części drogeryjnej jakiejś silnej równowagi dla sieci z kapitałem zagranicznym. Polskie franczyzy są bardzo miękkie i tak naprawdę przełożenie zarządu sieci na właścicieli poszczególnych sklepów jest niewielkie. My jednak uważamy, że dla równowagi i stabilizacji biznesowej, także nas producentów, tradycja to ważna część rynku i powinna przetrwać. Staramy się więc wspierać mniejszych partnerów, np. przygotowując dla nich dobre promocje czy korzystne warunki współpracy.
Bardzo ciekawym rynkiem jest dla naszej firmy farmacja. Rośnie liczba aptek pojedynczych i sieciowych, w których nasze produkty są już dostępne. Można nas także znaleźć w niektórych sieciach supermarketów. Jesteśmy marką, która szybko rotuje na półce, więc sieci nas lubią. Do tego nie zapominamy o e-commerce i też staramy się poszerzać sprzedaż internetową. Ta wielokanałowa dystrybucja stabilizuje biznes.
Najbardziej pożądany dziś kierunek w produkcji kosmetyków to naturalność. W tym obszarze najmocniej rozwijamy ofertę. Rośnie też wyraźnie moda na kosmetyki antysmogowe. My staramy się zaciekawić konsumentkę ciekawymi składnikami aktywnymi. Mamy więc w naszych ostatnich nowościach z serii Element składniki takie, jak odpowiednik jadu żmii, wyciąg z rzeżuchy, węgla aktywnego czy filtrat śluzu ze ślimaka.
Nie produkujemy jakichś linii na wyłączność dla danego rynku. To, co mamy w ofercie, trafia do sprzedaży w Polsce i na eksport. Nie różnicujemy opakowań, ale staramy się dopasować etykiety w językach narodowych, bo przecież musimy tu naszym dystrybutorom pomagać.
Zagranicznych odbiorców mamy już sporo więc nie przyjechaliśmy do Bolonii, by szukać dystrybutora. Ten etap za nami. Teraz musimy pracować nad dobrą współpracą z naszymi zagranicznymi partnerami. Takim relacjom Bolonia zdecydowanie sprzyja. Dlatego warto tu co roku być. Porozmawiać, wymienić doświadczenia, pożartować. Kiedy ludzi, z którymi się pracuje, pozna się bliżej, biznes robi się przyjemniej i chyba odrobinę łatwiej. Ważne, by zawsze traktować się po partnersku, wtedy wszystko można poukładać.
opr. Lidia Lewandowska, Wirtualne Kosmetyki
Stoisko Elfa Pharm w Bolonii zaaranżowane w kolorze roku 2018 Pantone