Hanna Iwona Kordiasz, właścicielka Dermaglin: W eksporcie stale rośniemy. Jesteśmy z marką Dermaglin obecni w Stanach Zjednoczonych, na Węgrzech, Ukrainie, w Rumunii. Działamy również jako producent private label, przygotowując marki własne na rynki chilijski, brytyjski, węgierski czy senegalski.
Na Cosmoprof wystawiamy się od ośmiu lat. Przez te wszystkie lata sami finansowaliśmy naszą obecność w Bolonii, ale od tego roku jesteśmy beneficjentami programu Go to Brand. Są to dla nas bardzo ważne targi, bo największe na świecie. Bolonia, mimo zmieniających się czasów i konkurencji ze strony innych imprez, wciąż trzyma poziom. Z naszą firmą wystawialiśmy się również w Hongkongu – i z tych targów również byliśmy zadowoleni. Teraz planujemy wyjazd do Las Vegas.
W naszej opinii jednak wciąż najwięcej kontaktów handlowych generuje Bolonia.
Cosmoprof Bolonia to miejsce, które jest ważne dla producentów nie tylko merkantylnie. Można wrócić stąd z ciekawymi pomysłami, z solidną dawką rynkowej wiedzy, ze znajomością trendów. To też jest bardzo ważny atut i argument, by tu być.
Nie mamy dużych budżetów reklamowych. Konsumentów, a przede wszystkim w naszym przypadku konsumentki, przekonujemy jakością produktów. Kiedy piszemy na opakowaniu, że coś działa i jak działa, to tak rzeczywiście jest. Nie rzucamy słów na wiatr, ale bardzo poważnie traktujemy te deklaracje.
Jako firma rośniemy więc na zaufaniu klientów do marki. Może to trochę niedoceniane, ale w kosmetykach naprawdę liczy się efekt. To zadowolenie klientek przekłada się na bardzo dobrą reklamę szeptaną. W Internecie mamy mnóstwo pozytywnych opinii i to nas cieszy niezmiernie.
Kluczowy składnik naszych kosmetyków jest bardzo unikatowy na rynku światowym – to zielona glinka kambryjska, pozyskiwana z rejonu Zatoki Fińskiej, oczyszczana w naszym zakładzie produkcyjnym. Do tego dokładamy skuteczne i bardzo dobrze przebadane wyciągi ziołowe i inne surowce naturalne, np. aloes, olej jojoba, arnikę, kolagen, węgiel aktywny, żeń-szeń, olejek różany.
Chcemy przygotować kampanię informacyjną skierowaną do konsumentek na temat glinek: nie każda nadaje się do użytkowania, a za niską ceną produktu może kryć się jej niedokładne oczyszczenie czy wręcz obecność metali ciężkich.
Warto promować polskie kosmetyki. Jesteśmy w tym – nie waham się użyć tego słowa – najlepsi na świecie. Mamy znakomity przemysł, mamy doskonałe szkolnictwo. Firm, różnej wielkości, mamy około 600. Smutkiem napawa mnie, że mając bardzo dobre marki rodzimych producentów, polski rynek jest zalewany produktami wątpliwej jakości. Mamy i świetne tradycje kosmetyczne od przedwojnia, i bardzo nowoczesny oraz nowatorski przemysł kosmetyczny obecnie.
Unijne normy, którym podlega polska produkcja, są bardzo wymagające, ale przez to oferujemy kosmetyki bezpieczne i wysokiej jakości. Chciałabym, by kosmetyki, które do nas trafiają z innych, pozaunijnych rynków, podlegały takim samym wymogom. Niestety jakość wielu kosmetyków spoza UE, które możemy znaleźć na półkach, i na które jest obecnie taka moda, pozostawia wiele do życzenia.