Alkemie, Cosmoprof Bolonia 2018: Cała branża pracuje na sukces kosmetyków Made in Poland

Alkemie, Cosmoprof Bolonia 2018: Cała branża pracuje na sukces kosmetyków Made in Poland

Justyna Żukowska-Bodnar, współwłaścicielka Alkemie Cosmetics:

W Bolonii bywałam wielokrotnie, pracując z różnymi markami kosmetycznymi. Od kilku lat natomiast jesteśmy w Bolonii obecni z naszymi markami - Alkemie i Baby Ecologica, które miały swój debiut w poprzedniej edycji Cosmoprof oraz MomMe, które już od czterech lat pokazujemy na targach.

Eko-marki w bolońskiej eko-strefie Wystawiamy się w hali produktów naturalnych i uważam, że jest to zdecydowanie najlepsze miejsce dla naszych produktów. To tutaj przychodzą dystrybutorzy zainteresowani nawiązaniem współpracy z markami kosmetyków naturalnych więc z naszej perspektywy to najlepsza lokalizacja.

Z markami Alkemie i MomMe udało nam się wejść na kilka naprawdę wymagających rynków. Jesteśmy obecni w Skandynawii (Norwegia, Szwecja, Dania). Tamtejsze konsumentki są bardzo dociekliwe, mają wysoką świadomość tego, czym jest kosmetyk naturalny, co w nim powinno się znaleźć, a czego absolutnie być nie może. Ta pozytywna weryfikacja z ich strony jest dla nas bardzo ważna. Zaczynamy współpracę z krajami Zatoki Perskiej. To też bardzo perspektywiczne rynki, na których nam strategicznie zależy. Wiem, że to kraje inne kulturowo od europejskich, ale duże zaangażowanie konsumentek w pielęgnację, dbałość, a także pozytywny stosunek do kosmetyków opartych na naturalnych i innowacyjnych składach, sprawia, że myślimy z dużą nadzieją o tej współpracy.

Poza tym kosmetyki naszych marek można znaleźć w Kanadzie, we Włoszech (jest tu z nami na stoisku nasza włoska dystrybutorka), rozpoczynamy współpracę z Holandią. Staramy się sukcesywnie wchodzić na nowe rynki, bo wiadomo, że to dobrze służy rozwojowi firmy i stabilizacji biznesu. W tej chwili wciąż więcej sprzedajemy w Polsce, ale eksport rozwija nam się coraz dynamiczniej i te procenty sprzedaży polskiej i zagranicznej zaczynają się powoli równoważyć. Dotyczy to szczególnie Alkemie, którą od początku ze wspólnikami widzieliśmy jako markę typowo eksportową. Muszę jednak przy okazji pochwalić się sukcesem marki MomMe, która we Włoszech jest w pierwszej piątce najlepiej sprzedających się produktów w kategorii mama i dziecko. Jesteśmy tu kategoryzowani z takimi markami koncernowymi, jak choćby Mustela, która co prawda nie należy do kategorii produktów naturalnych, ale ma silną pozycję na rynku.

Nasza dystrybutorka wykonuje świetną robotę i z autorskiej marki, tworzy rynkowego lidera. MomMe w Italii sprzedawany jest głównie w aptekach i to okazuje się być bardzo dobrym kanałem dla tej marki, gdyż polecenie farmaceuty i przekonanie do jakości naszych produktów, sprawia, że konsumentki sięgają po nie z dużym zaufaniem.

Koncepty naszych marek przygotowane są w taki sposób, że sprzedawca musi potrafić coś o nich opowiedzieć. Staramy się je wyróżniać ciekawymi formulacjami, składnikami do tej pory nie wykorzystywanymi przez konkurencyjne firmy. To często zaawanasowane technologie, które trzeba wyjaśnić, dobrać odpowiedni produkt do potrzeb skóry, etc.

Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy wprowadzili na rynek kosmetyki w koncepcji skórnego mikrobiomu. Wykonaliśmy kawał komunikacyjnej roboty, ucząc konsumentów, czym właściwie jest mikroflora skóry i jakie korzyści daje skórze. Teraz zauważamy, że na ten koncept robi się boom. W ubiegłym roku na najważniejszych targach kosmetycznych In-Cosmetics o mikrobiomie mówiło się bardzo dużo, a nasze produkty były pokazywane jako przykład gotowej realizacji dla nadchodzącego dopiero trendu. To bycie kosmetycznym innowatorem jest zdecydowanym kierunkiem rozwoju firmy.

Cieszy mnie, że jako marka jesteśmy chętnie wybierani przez bardzo wymagających klientów, którzy swoich decyzji zakupowych nie opierają wyłącznie na reklamie, ale interesują się kosmetyką i pielęgnacją, sprawdzają różne informacje, weryfikują skład INCI. Czasem pewne kwestie musimy wyjaśniać. Wiadomo, w Internecie pojawia się sporo szumu informacyjnego, który sprawia, że trudno odróżnić fakty od mitów. W tym jednak widzę też rolę dla siebie jako producenta, by spokojnie i rzeczowo wyjaśniać wszelkie wątpliwości konsumentów.

Lubię targi. Tę atmosferę przesyconą pewnym napięciem, jacy klienci pojawią się w tym roku, jak wypadną nasze produkty, co ciekawego zaproponują inne firmy… Tu jest prawdziwe życie! Na co dzień jestem zamknięta w swoim gabinecie lub w laboratorium. Żyję więc trochę w takich sterylnych warunkach, pracując nad nowymi wdrożeniami czy decydując, jaką szatę graficzną damy nowym produktom... Jestem ja, komputer, współpracownicy. A tu mamy takie rynkowe „sprawdzam” - czy to, co sobie wymyśliliśmy jest rzeczywiście interesujące dla klientów?

Bardzo sobie cenię również możliwość spotkania się z naszymi dystrybutorami i dostawcami. Tu jest cały kosmetyczny świat więc wiele spraw możemy załatwić bezpośrednio w Bolonii. Poza tym ważne jest coś jeszcze: w naszej spółce pracujemy w różnych miejscach: od północy do południa Polski – a na targach jesteśmy razem, mając okazję nie tylko spokojnie porozmawiać na tematy firmowe, ale i zwyczajnie nacieszyć się sobą i swoim towarzystwem.

Teraz jesteśmy beneficjentem programu Go to Brand, ale wystawialiśmy się także wcześniej ze środków własnych. Wydaje mi się jednak, że dla młodych firm, które chcą się rozwijać w eksporcie, to bardzo dobry program pomocowy.

Przemysław Orzechowski, współwłaściciel Alkemie Cosmetics: Moim zdaniem jesteśmy w świetnym momencie. Jako polscy producenci jesteśmy traktowani poważnie, a kosmetyki Made in Poland cieszą się bardzo dobrą opinią, szczególnie wśród klientów biznesowych. Ten napis Polska, który mamy przy stoisku, powoduje też, że niektórzy mówią nam, że dopiero teraz dowiadują się, że Alkemie czy MomMe są markami polskimi, bo brali nas na przykład za Włochów czy Niemców.

Ten okres dla branży jest ciekawy również z innego powodu. Na rynku pojawiło się sporo dobrych, młodych firm z interesującą ofertą. Kilka lat temu sieci handlowe w zasadzie pracowały z rynkowymi liderami, z koncernami. Teraz coraz częściej na różnych półkach pojawiają się również mniej znane dotąd marki. Wynika to z faktu, że konsumenci są coraz bardziej otwarci na autorskie produkty, na coś świeżego w kosmetyce, na kreatywne podejście do pielęgnacji. Ten trend ekologii na pewno też takiemu rozwojowi półki sprzyja.

Justyna mówiła już, za co lubi targi. Dodam, co ja w nich lubię. Właśnie to, że jesteśmy tu z konkurencją tuż obok siebie, ale zwyczajnie - po ludzku - jest nam miło poznać się, pogadać, pożartować. Tu jest bardziej duch współpracy niż konkurowania. Biznes w wydaniu naszego pokolenia może mieć bardziej ludzką twarz. (śmiech) Nie chcemy rywalizacji do krwi ostatniej, wolimy wzajemne branżowe wsparcie, jakie sobie dajemy. Bo każdy z nas dokłada cegiełkę do tego, jak na polskie kosmetyki patrzy świat. To my sami jesteśmy wspólną reklamą Made in Poland. Doceniamy sukces naszych dużych polskich firm kosmetycznych: Eris, Oceanic, Inglot czy Ziaja. Oni w eksporcie przecierali szlaki. Zrobili kawał dobrej roboty do postrzegania polskiej marki. Mówiąc górnolotnie nie chcemy tego dobrego wizerunku zepsuć, a mówiąc odważnie – mamy sporo ciekawego do dołożenia od siebie.

opr. Lidia Lewandowska, Wirtualne Kosmetyki

# Eksport
 reklama