Sylwia Brzuska, Stara Mydlarnia, o pasji i rozsądku, bez których nie ma biznesu...

Sylwia Brzuska, Stara Mydlarnia, o pasji i rozsądku, bez których nie ma biznesu...

W wywiadzie dla portalu Wirtualna Polska właścicielka firmy Stara Mydlarnia opowiada o początkach biznesu, rodzinnym charakterze firmy, a także bliskich relacjach, które powinny łączyć producenta z konsumentem...

Tych wątków jest jeszcze więcej. Do naszej cotygodniowej rubryki wybraliśmy trzy.

Czy dziś łatwiej jest stworzyć markę beauty?

Sylwia Brzuska: Można by tak pomyśleć, bo tych marek na polskim rynku jest ponad 1000. Ale ja wbrew pozorom uważam, że nam było troszkę łatwiej. Konkurencja była mniejsza, nie było mediów społecznościowych, a klienci łaknęli nowości. Dzisiaj też łakną. Ale jest trudniej się przebić.

Małe firmy robią bardzo fajne rzeczy. Spotykamy się z nimi na targach w Dubaju, Bolonii, Hongkongu. Może nie mają takiego asortymentu jak my. Bo na jego zbudowanie trzeba czasu. Ale mają świetne pomysły i pasję.

Bo firmy, które tylko chcą zarobić i zarobić szybko, równie szybko znikają. A jak ktoś ma pasję, kręci go to, co robi, to się utrzymuje i rozwija.

Co dziś z perspektywy producenta jest największym problemem?

Pozyskanie pracowników. Nasza firma mieści się w Bydgoszczy. Blisko 80 proc. załogi to ludzie, którzy pracują z nami od lat. Coraz trudniej jest znaleźć pracowników. Chciałabym więcej obowiązków przekazać innym ludziom, ale ciężko ich znaleźć. Firma się rozwija, ciągle potrzeba nowych rąk do pracy.

Sukcesja w przyszłości?

Marzymy z mężem o tym, żeby syn kiedyś przejął stery w firmie! Ale wiem, że to bardzo trudne. I że młodzi ludzie nie garną się do rodzinnych biznesów. My mamy to szczęście, że Dawid złapał biznesowego bakcyla. Ale zanim będzie gotowy stanąć na czele Starej Mydlarni minie jeszcze wiele lat. I dobrze, bo z mężem chcemy być czynni zawodowo do końca życia, stopniowo ograniczając liczbę obowiązków.

Dla nas praca to lek na całe zło. Sposób, żeby długo żyć w dobrej kondycji. Do wszystkiego, co mamy, doszliśmy sami. I nie mamy ambicji bycia gigantem.

Nasz produkt jest niszowy i chcę to pielęgnować. Tworzyć receptury, które na masową skalę są trudne do wykonania, jak nasze mydła, kule, muffiny, które są robione ręcznie. To nas wyróżnia spośród innych firm na rynku. Plus fakt, że potrafimy jeść małą łyżeczką. Nad ryzyko przedkładamy stabilny rozwój. I to radziłabym innym kobietom, które dopiero tworzą swoje biznesy, w jakiejkolwiek branży. Rozsądek, świetny produkt, pasja i kreatywność. To mój przepis na sukces.

 

źródło: Aleksandra Kisiel, "Bez pieniędzy i doświadczenia, za to z pomysłem. Tak się zaczynało w latach 90", wywiad z Sylwią Brzuska, wp.pl
# Cytat tygodnia
loki joanna