Henryk Orfinger o inwestycjach, sprzedaży i innowacyjności

Henryk Orfinger o inwestycjach, sprzedaży i innowacyjności

Henryk Orfinger, wiceprezes Dr Irena Eris:

O inwestycjach

Chciałem się odnieść do tematu inwestycji nie jako ekonomista, ale przedsiębiorca. Moje spojrzenie jest trochę inne. Mówimy cały czas o gospodarce, mówiąc o PKB, o sprzedaży, o konsumpcji – i to są takie bardzo ogólne parametry.

A ja chcę powiedzieć o jednym parametrze, który nie jest w tym wszystkim uwzględniany – kondycja przedsiębiorstw. Ta kondycja pogarsza się, co wynika z różnych elementów, ale jednym z głównych są rosnące koszty.

Koszty pracy, koszty mediów, i inne, jakie ponosimy, prowadząc biznes. Te koszty wciąż rosną, do tego rosną też wymagania dotyczące sprawozdawczości. Właściwie stajemy się urzędem, który ma nieustannie raportować i informować. Dochodzi jeszcze kwestia zaufania do regulacji prawnych, do ich jakości, nadążania za zmianami w prawie. To powoduje, że rzeczywiście widać zniechęcenie do inwestycji. Nie wyobrażam sobie, że nagle coś się zmieni w tym temacie. Inwestycje wstrzymywane są z różnych powodów – ale głównie związanych z kondycją przedsiębiorstw.

O sprzedaży

To nie jest tak, że kluczowym elementem w strategii firmy jest sprzedaż. Kluczowa jest płynność.

A my dziś pracujemy na starych cenach z nowymi kosztami.

Koszty rosną, a my nie możemy podnosić cen, bo rynek tego nie akceptuje (zmiana cen nie jest prostą sprawą choćby z uwagi na długoterminowe umowy w handlu nowoczesnym). Tak więc sama sprzedaż nie jest najistotniejsza: sprzedawać tylko po to, żeby sprzedawać, to żaden interes. Sprzedaż musi dawać efekt ekonomiczny.

O innowacjach

Ciągle jesteśmy bardzo słabi w innowacyjności jako kraj. Są jakieś próby pobudzania tego systemowo. Jednym z działań jest dotacja na badania i rozwój – taka generalna, dość prosta w formie. Wylicza się w przedsiębiorstwie elementy działań, które są związane z badaniami i rozwojem i od tego przysługuje pewna ulga podatkowa. Niestety korzysta z tego rozwiązania tylko… 12% przedsiębiorstw.

Moim zdaniem wynika to z obawy firm, że niby dają, ale za chwilę przyjdą i sprawdzą, czy nie zrobiło się w tym jakiegoś błędu. A jak zrobiło się błąd, to kara będzie większa niż to, co firma dostała.

Już zaczęła się akcja sprawdzania wszystkich firm, które wystąpiły o tę dotację - wszystkie muszą złożyć odpowiednie dokumenty. Nic dziwnego zatem, że w biznesie są opory w  sięganiu po te środki. Nie bardzo wierzymy w dobre chęci tych, co dają.

A drugi element, który ma pobudzać innowacyjność, to IP BOX (red. Innovation Box – ulga podatkowa - podatnik, który wytworzy własność intelektualną w ramach działalności B+R, a następnie ją skomercjalizuje, zapłaci tylko 5 proc. zamiast 19 proc. podatku).

IP Box został wprowadzony kilka miesięcy temu, ale jest tak skomplikowany i trudny w obsłudze, że ostatnio Ministerstwo Finansów wydało do tego projektu objaśnienie 70-stronicowe!

My jako przedsiębiorstwo po analizie uznaliśmy, że to jednak nie dla nas: mimo że jesteśmy firmą innowacyjną, mamy patenty, stawiamy mocno na badania i rozwój…

Wydaje się więc, że mamy tu jako państwo problem. Więcej przekazujemy do budżetu Unii Europejskiej środków związanych z innowacyjnością, a mniej bierzemy, bo nie jesteśmy w stanie tych pieniędzy wykorzystać.
 

źródło: audycja "Ekonomia, kapitał, gospodarka", radio TOK FM, Maciej Głogowski, 22.08.2019

# Cytat tygodnia
loki joanna