Marka postawiła na nieco przewrotną kampanię. Komunikuje w niej, że nie współpracuje z celebrytami, bo żaden z nich nie ma dyplomu z biochemii. Przekaz wyróżnia się typowym dla marki fokusem na profesjonalizm i lekką uszczypliwością wobec innych marek beauty, które promują się poprzez współprace ze znanymi.
The Ordinary to założona w 2013 roku marka kosmetyczna, która jest znana ze swojej innowacyjności w branży pielęgnacji skóry. Koncentruje się na minimalizmie i skuteczności. Produkty zawierają pojedyncze, dobrze znane składniki aktywne w wysokich stężeniach, co pozwala użytkownikom na dostosowanie rutyny pielęgnacyjnej do indywidualnych potrzeb skóry. Marka zdemokratyzowała dostęp do zaawansowanych składników pielęgnacyjnych, które wcześniej były dostępne głównie w droższych produktach. Dodatkowo, zyskała uznanie ze względu na marketing stawiający na świadomą pielęgnację i edukację wśród konsumentów.
Najnowsza kampania The Ordinary idzie pod prąd niektórym badaniom marketingowym, z których wynika, że najbardziej budowaniu rozpoznawalności i wspieraniu sprzedaży pomaga twarz znanej influencerki czy celebrytki. The Ordinary w tej swoistej anty-celebryckiej postawie jest wierne sobie od lat. I chyba na tym nie traci, sądząc po globalnej popularności.