42 proc. badanych oczekuje możliwości automatycznego realizowania bonów i rabatów, a 37 proc. chce z poziomu swojego urządzenia zamawiać produkty, których aktualnie brakuje na stanie sklepu. Również 37 proc. pytanych wskazało na możliwość korzystania na smartfonie z listy zakupowej oraz lokalizatora produktów lub sklepowego nawigatora. Tymczasem najbardziej pożądaną przez posiadaczy smartfonów usługę, czyli promocje w czasie rzeczywistym, oferuje obecnie zaledwie 7 proc. sklepów. Jeszcze mniej, bo 4 proc. sprzedawców, dostarcza wirtualne aplikacje na smartfony ułatwiające klientom poruszanie się po sklepie. Natomiast prawie połowa sklepów daje możliwość zamawiania brakujących na stanie produktów poprzez darmowe Wi-Fi, a blisko co trzeci oferuje mobilne listy zakupów. Kiedy można spodziewać się większego zaangażowania drogerii obecnych na polskim rynku w aktywności mobilne? Wydaje się, że jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, ale kierunek wydaje się oczywisty. U nas póki co najważniejszym narzędziem promocyjnym wciąż jest gazetka, a i ta okazuje się wiele razy rozczarowująca dla konsumentów, kiedy okazuje się, że nie w każdym sklepie mogą kupić produkt oznaczony cenowym upustem.