Pierwsza kolekcja inspirowana jest super-znanymi miastami świata. W czasie pandemii, która mocno ogranicza możliwości podróżowania, taka pachnąca alternatywa, staje się przyjemnym powrotem do dawnego świata. Do tego - jak każdy dobry zapach - poprawia nastrój i uruchamia wyobraźnię. A w tych czasach chyba bardzo tego potrzebujemy, by oderwać się od przygnębiającej rzeczywistości.
- Historia powstania love’n’hate jest ciekawa. Jeszcze kilka lat temu moja przygoda z modą i perfumami kończyła się na zakupach w galerii handlowej. Jednak dzięki mojej pracy i doświadczeniom zawodowym (pracowałem dla polskich marek fashion z segmentu premium) po prostu pokochałem tę branżę – mówi Łukasz Kowalski, współzałożyciel firmy.
Co ciekawe prawdziwym bodźcem do stworzenia własnej marki perfum okazało się jednak kolejne zawodowe doświadczenie Łukasza – tym razem w branży finansowej. Miał tam znów okazję obserwować różnych ludzi: jak się zachowują, w co ubierają, co mówią. - Ludzie generalnie mają potrzebę zadbania o siebie samych i o swój wizerunek, chcą dobrze wyglądać, ładnie pachnieć - uważa Kowalski.
Zauważył jednak, że na korporacyjnych korytarzach, w windach czy salach konferencyjnych, w których właśnie kończyło się spotkanie i zaczynało kolejne, przewijają się wciąż podobne zapachy. - Większość z nich piękna, ale powtarzająca się. Postanowiłem więc stworzyć swoją markę, z myślą o ludziach wymagających od życia więcej, ciekawych świata i zawsze głodnych czegoś nowego, jednak zawsze z zachowaniem najwyższej jakości – podsumowuje swój pomysł na stworzenie nowego brandu.
Zawsze doceniał dobrze wykonane, wysmakowane, produkty. Uwielbiał poznawać świat, zaglądać za horyzont i inspirować się mieszankami kultur. Chciał to wszystko połączyć razem. Zadał więc sobie pytanie, w jaki sposób przekazać takie emocje? Wtedy uświadomił sobie, że zapach będzie idealnym nośnikiem…
- Poznałem fantastycznych ludzi, którzy pomogli mi zrealizować te założenia i tak powstało love’n’hate, czyli kochać i/lub nienawidzić, ale na pewno nie być obojętnym. Chciałem aby moje zapachy budziły kontrowersje, miały być inne, można je kochać lub po prostu nienawidzić ale niech nie będą obojętne. Mają budzić emocje. Pomogli mi w tym najlepsi specjaliści z Grasse we Francji, kolebki perfumiarstwa i jestem pewien, że udało nam się ten cel osiągnąć – dodaje Łukasz Kowalski.
Perfumy obecnie sprzedawane są online na producenta i dystrybutorów, a także poprzez stacjonarne sklepy: Dom Towarowy w Warszawie (sklep w galerii Wola Park), Perfumeria Galeria Zapachu w Warszawie, Butik V.FRAAS Polska w Warszawie, Butik Classimo w Kielcach. Właściciele podkreślają, że cały czas szukają nowych partnerów w Polsce i za granicą.
Marka pozycjonuje się w segmencie premium. Flakon perfum kosztuje 299 zł.