Potem pojawiły się w drogeriach minisy. Świetne rozwiązanie, by oszczędzić miejsce w torbie, zabierając pomniejszone opakowania ulubionych kosmetyków. Pojawiły się także opakowania zastępcze, w które można było przełożyć kosmetyki z łazienkowej półki. Może to przelewanie nie do końca jest wygodne, ale dla osób, które nie lubią rozstawać się z ulubionym szamponem, a tego konkretnego wariantu w wersji pomniejszonego opakowania nie ma, to zawsze jakieś rozwiązanie;-)
Jeszcze nie tak dawno minisy pojawiały się w handlu najczęściej in-outowo przed wakacjami. W ofercie dominowały kosmetyki do higieny, szampony, żele antybakteryjne do rąk, chusteczki nawilżane. Taki turystyczny niezbędnik. Bo też i sami konsumenci zabierali na wyjazdy w zasadzie tylko to, co najpotrzebniejsze. Można powiedzieć, że urlop bywał jednocześnie „urlopem od pielęgnacji” i „urlopem od makijażu”. Coś się jednak zmienia. Mniejsze pojemności i kompaktowe produkty nie tylko w ofercie większości sklepów kosmetycznych są na stałe, ale też grupa tych produktów nieustannie się rozwija.
Producenci wyciągnęli wnioski ze zmiany stylu życia i starają się ułatwić je konsumentom - szczególnie paniom, które stanowią większość ich grupy docelowej. Zmianę tę spowodowała przede wszystkim coraz większa aktywność zawodowa kobiet. Wiele badań potwierdza tę intuicyjną prawdę, że kobiety, które pracują zawodowo, przeznaczają więcej pieniędzy z domowego budżetu na wydatki związane z dbałością o urodę (kosmetyki, usługi kosmetyczne i fryzjerskie). Kobiety wyjeżdżają służbowo, biegają na fitness, zdarza się im spędzić w biurze dłużej niż ustawowe 8 godzin. To wszystko wpływa na to, że chcą mieć pod ręką przydatne kosmetyki w pomniejszonych, nazywanych czasem „torebkowymi” – rozmiarach. Taki kosmetyczny format podręczny. Do torebki, to szuflady w pracy, do sportowej torby.
Bo kosmetyki on-the-go to już niekoniecznie produkty na wyjazdy, ale takie które ułatwiają codzienne funkcjonowanie w zabieganym świecie.
Rosnącą popularnością cieszą się też szafy vendingowe w dużych biurowcach, w których konsumentki mogą szybko kupić tampony, krem do rąk, puder czy mascarę - bo podbramkowe sytuacje mogą zawsze się zdarzyć, a nie zawsze jest wtedy czas, by szukać najbliższego Rossmanna;-)
Kobiety dbają o siebie, ale czasem w tym codziennym pędzie na niektóre rytuały brakuje im czasu. Nikogo więc specjalnie nie dziwi widok kobiety za kółkiem malującej sobie na światłach rzęsy czy fakt, że koleżanka zmywa przed wyjściem z biura makijaż za pomocą chusteczek oczyszczających, bo spieszy się na fitness... Na tej samej zasadzie "zadowalającego efektu w krótkim czasie" hitem stały się suche szampony (także teraz bez problemu dostępne w pomniejszonych opakowniach), którymi można odświeżyć i wystylizować fryzurę, aby prosto po pracy pojawić się na jakimś oficjalnym bankiecie czy kolacji z przyjaciółkami.
Czasem można odnieść wrażenie, że kobiety pracujące w koncernach kosmetycznych dokładnie analizują, czego im brakuje na rynku, by natychmiast zapełnić tę lukę… Bo czy jakikolwiek mężczyzna wpadłby na pomysł „finger-tip eyeliner”? To w Sephrzorze powstał eyeliner nakładany na palec, którym kreskę można zrobić nawet jadąc do pracy metrem (tradycyjny eyeliner stwarza w komunikacji miejskiej wysokie ryzyko wydłubania sobie oka:-)). Podobnym przykładem może być szminka Lipstics Quinn, której zielony lub żółty kolor oznacza tylko tyle, że zabarwi usta w odcieniu różu lub brzoskiwini, dopasowując odcień do indywidualnego pH warg. Natomiast ten sprytny kosmetyk nie zostawi żadnego śladu poza ustami więc spokojnie można się nią malować niemal w biegu.
Za produkty „on-the-go” odpowiednio wysokiej jakości konsumentki gotowe są płacić więcej. 3 na 10 zapytanych przez agencję Mintel konsumentek twierdzi, że byłyby skłonne zapłacić wyższą kwotę za kosmetyk z wbudowanym aplikatorem (np. róż z wysuwanym pędzlem do aplikacji czy korektor z pędzelkiem do precyzyjnego nakładania), podwójne opakowanie (np. krem na dzień/krem na noc czy krem/podkład) albo za kosmetyk w pojemniku, który można powtórnie napełnić (ważne dla kobiet, którym bliska jest ekologiczność produktów).
Coraz ważniejsze dla konsumentów stają się takie wartości, jak dbałość o zdrowie i dobre samopoczucie. To inspiruje firmy kosmetyczne do oferowania produktów dających możliwie dużo korzyści i współgrających ze stylem życia klientów. Dzisiejsi konsumenci bardzo cenią wygodę stosowania produktów. To stąd rosnąca popularność maseczek w płachcie, chusteczek do oczyszczania twarzy czy kremów do twarzy z filtrem w sztyfcie
- mówi Alison Gaither, analityk ds. urody i higieny osobistej w Mintel
Firmy, które rozumieją potrzeby konsumentek i będą na nie szybko odpowiadać, mają dziś największe szanse na sukces. Albo inaczej: firmy, które zauważą, że istnieje na rynku kosmetycznym pewna luka, którą można wypełnić nowatorskim produktem i ułatwić tym samym życie konsumentkom, mają przed sobą dobre perspektywy. Innowacje, wsparte dobrym marketingiem, który zaintryguje i zaciekawi nowością, to wciąż paliwo do rozwoju marek.