– Polska branża kosmetyczna jest odporna na kryzysy. Jestem przekonany, że i tym razem polskim producentom kosmetyków uda się przetrwać kryzys wywołany wojną w Ukrainie - również dzięki rozwojowi eksportu. (...) W eksporcie można rosnąć praktycznie bez ograniczeń, bo świat jest otwarty. Zawsze można znaleźć miejsca, gdzie handel szuka nowości. Jedyne ograniczenia to mentalność i pieniądze, lecz one są barierą w mniejszym stopniu - mówi.
Tę zasadę jego firma stosuje w praktyce: w ciągu ostatnich dziesięciu lat udział zagranicznej sprzedaży Dr Irena Eris wzrósł z kilku do ponad 30 proc. przychodów.
W tym roku o zwiększenie tego udziału będzie trudniej po utracie sprzedaży do Rosji i na Białoruś, z których spółka wycofała się po rosyjskiej napaści na Ukrainę i prędko tam raczej nie wróci. Rozwija więc sprzedaż na innych rynkach – nie tylko na Bliskim Wschodzie czy w Kanadzie, ale też na południu Europy i w krajach bałtyckich. Jak zaznacza Henryk Orfinger, nawet niewielkie rynki są istotne, bo mogą ułatwić wejście na kolejne.