Jak wynika z reportażu Arlety Boldy-Górnej wyemitowanego w TVN („Ciemna strona nielegalnych zabiegów medycyny estetycznej”), z zabiegów z użyciem toksyny botulinowej – potocznie znanej jako botoks – korzysta w Polsce rocznie około 600 tysięcy osób. Jednocześnie lawinowo rośnie liczba gabinetów oferujących tego typu usługi poza jakimkolwiek realnym nadzorem. Wiele z nich prowadzonych jest przez osoby bez wykształcenia medycznego.
Eksperci alarmują, że efektem niekontrolowanego rynku są powikłania, których leczenie często przejmuje publiczna służba zdrowia. – Powikłań jest bardzo dużo. A pacjentki z powikłaniami są potem leczone w ramach publicznej służby zdrowia, więc idzie to z publicznych środków – podkreśla dr Aldona Stachura, chirurg plastyczny i biegła sądowa.
Choć Ministerstwo Zdrowia stoi na stanowisku, że jedynie lekarze mogą legalnie wykonywać zabiegi medycyny estetycznej, przepisy nie precyzują jasno, kto może, a kto nie – co stwarza przestrzeń dla interpretacji. W rezultacie niektórzy ratownicy medyczni czy pielęgniarki wykonują zabiegi, choć ich uprawnienia dotyczą jedynie czynności ratujących zdrowie i życie, nie poprawiających wygląd. – Przepisy są rozmyte. Wchodzimy w szarą strefę, gdzie brak precyzyjnych regulacji prowadzi do nadużyć – mówi lek. Magdalena Korwin.
Szczególnie niepokojący jest fakt, że toksyna botulinowa to silnie działający lek wydawany wyłącznie na receptę, a mimo to trafia do gabinetów kosmetycznych z nielegalnych źródeł – najczęściej z rynku azjatyckiego. – Można go kupić i podać bez żadnej kontroli. To łamanie prawa, ale brakuje systemowego ścigania takich praktyk – zauważa Piotr Pisula, przewodniczący zespołu ds. naruszeń w ochronie zdrowia przy Naczelnej Izbie Lekarskiej.
Na portalach społecznościowych bez trudu można znaleźć oferty nielegalnych zabiegów – często w bardzo konkurencyjnych cenach, znacznie niższych niż w klinikach lekarskich. Wśród ogłoszeń są także osoby z zakazem wykonywania tego typu usług, które mimo orzeczenia sądu nadal przyjmują klientów.
Szacuje się, że aż 70% zabiegów z zakresu medycyny estetycznej wykonywana jest przez osoby nieuprawnione – głównie kosmetyczki i kosmetologów. Tylko 30% pacjentów trafia do lekarzy. – To rynek wart miliardy złotych, rosnący dynamicznie i wciąż pozostający poza skuteczną kontrolą – ostrzega lek. Magdalena Korwin.