Jagoda Prętnicka-Markiewicz, Account Director SEC Newgate CEE: Gdybym dzierżyła berło internetowego demiurga, a moim królestwem byłby bezkresny scroll social mediów, bez wahania wskazałabym ogromny potencjał poniższych
Natural Face - plastry zmarszczkowe? a może "makijażowe"? "Moda na makijaż z taśm?" - brzmi jak scenariusz surrealistycznej komedii, a jednak... Natural Face z gracją wkracza na ten nieoczywisty grunt. W dobie, gdy skinimalizm miesza się z tęsknotą za odrobiną ekstrawagancji, te plastry mają potencjał stać się manifestem indywidualności. Już dziś płatki pod oczy towarzyszą niejednej celebrytce.
Dodatkowo w trendach social mediów, gdzie króluje "unboxing" i pokazywanie "life hacków" w tak pięknej soczystej odsłonie jak Natural Face ma szansę zaistnieć jako zaskakujący prezent ale i … trik urodowy, który wywołuje efekt "wow" od pierwszego odklejenia.
Inglot i Your KAYA - róż, pomadka i cień do oczu w jednym sztyfcie. W erze przebodźcowania informacyjnego i zatrważającej liczby kosmetyków do każdego milimetra ciała, minimalizm (nomen omen) staje się luksusem. Inglot, proponując "all in one" w eleganckiej formie sztyftu, trafia w sedno. To odpowiedź na wołanie o prostotę i funkcjonalność w codziennym rytuale upiększania, ale i uwzględnienie pojemności znów modnych mini torebek. W komunikacji, skupienie się na user-friendly rozwiązaniach i podkreślenie oszczędności czasu i miejsca, rezonuje z zabieganym odbiorcą mediów społecznościowych.
Bohoboco. "Jak uchwycić ulotność zapachu w świecie pikseli?" - to pytanie, które spędza sen z powiek niejednemu marketingowcowi. Bohoboco udowadnia, że tam, gdzie inni widzą barierę, oni dostrzegają wyzwanie... i je podejmują z wdziękiem godnym mistrzów. Ich kampanie to nie tylko wizualne uczty, ale niemal sensoryczne doświadczenia, które rozpalają ciekawość i prowokują do zadawania pytania: "Skąd te nazwy? i jak właściwie pachnie ten cały polski ziemniak?". A ciekawość, jak wiadomo, jest pierwszym krokiem do viralowego szaleństwa.
A ponieważ nie potrafię oprzeć się pokusie liczenia do 6 nie do trzech… podzielenia się kolejnymi perełkami…
HEAN - 8 kolorowych maskar. Moje "nastolatkowe ja" aż piszczało z radości! W internecie gdzie indywidualizm jest celebrowany, HEAN trafia w nostalgię (u mnie) i pragnienie eksperymentowania (młodych). To nie tylko kosmetyk, to wehikuł festiwalowy. W social mediach, paleta barwnych rzęs może stać się pretekstem do kreatywnych makijażowych wyzwań i zabawnych metamorfoz.
Pan Drwal. Ach, Pan Drwal! Już sama nazwa i opis marki emanują testosteronem i... autoironią. "Totalnie wiralowe kosmetyki dla panów" - sami to o sobie piszą! I mają rację. W dobie, gdy męskość jest już przedefiniowana, a dbanie o siebie przestaje być tabu, Pan Drwal z ich "manufakturą naturalnych kosmetyków dla mężczyzn" i filozofią "wolności i głodu doświadczeń" trafia w niszę, która pragnie wyrazistej komunikacji. Ich storytelling oparty na wspólnocie i najwyższej jakości ma potencjał rezonować z odbiorcami poszukującymi autentyczności i identyfikacji z marką. Humor i dystans do samych siebie, które przebijają z ich opisu, przy zachowaniu jakości to w obecnych trendach PR-owy klucz do budowania lojalności i wiralowego rozprzestrzeniania się treści.
Garnier - naklejki na pryszcze. Objawienie sprzed kilku sezonów, ale w tej wersji i modne i skuteczne. Tu mamy do czynienia z produktem, który przełamuje tabu i normalizuje problem skóry. Podkreślenie, że to wcale nie dla młodych - dla wszystkich może być mistrzowskim zagraniem. W social mediach, gdzie #skinpositivity zyskuje na sile, a filtry zaczynają ustępować miejsca naturze, te naklejki stały się symbolem samoakceptacji i pragmatycznego podejścia do pielęgnacji. Bye bye pimple to przepis na viralowy hit.
Odpowiem z przekorną szczerością, która, mam nadzieję, zostanie mi wybaczona. Najbardziej zaintrygowały swoją bezpretensjonalną niekonwencjonalnością, marki, które odważnie igrają z naszymi przyzwyczajeniami estetycznymi i marketingowymi dogmatami.
Są to w tegorocznych zgłoszeniach:
Your KAYA. Inkluzywność biustów traktowana nie jako marketingowy slogan, a radosny manifest kobiecości. To jakby ktoś wreszcie powiedział: "Hej, kobiety mają różne kształty i rozmiary nawet w ramach jednej pary... i to jest absolutnie normalne!". Ich opakowania z serii dla kobiet w ciązy to nie tylko estetyka, to komunikat - odważny i rezonujący z odbiorczyniami.
J.Cat Beauty - farbki do malowania. J.Cat Beauty podobnie jak wspomniany już HEAN przywraca radość eksperymentowania i beztroskiej zabawy kolorami, niczym w czasach, gdy jedynym ograniczeniem była nasza wyobraźnia. W trendach, gdzie "self-expression" jest na piedestale, a makijaż staje się formą artystycznej ekspresji, ich farbki to zaproszenie do zabawy.
Żel do golenia Perfecta Zap Zap - aura gładkości dla młodej sigmy - Perfecta. Przyznam, że żel do golenia rzadko kiedy wywołuje u mnie zainteresowanie czy wzbudza emocje. Ale co jeśli bycie SIGMĄ, to obietnica gładkości tak doskonałej, że odmładzającej? To chyba pytanie do pokolenia Alfa.
Zombie Serum - Simply More. Już sama nazwa budzi ciekawość i lekki dreszczyk. "Zombie Serum"? Obiecuje powrót do życia naszej zmęczonej skóry. To przykład marketingu, który bawi się konwencją i przyciąga uwagę nieoczywistym skojarzeniem.
hiskin - seria myjąca dla dzieci. KUMPLE! - i trudno się z tym nie zgodzić, patrząc na świat oczami dziecka. Stworzenie serii myjącej, która wywołuje takie skojarzenia, to mistrzostwo. W komunikacji do rodziców, odwołanie się do wyobraźni i budowanie pozytywnych emocji związanych z pielęgnacją jest kluczowe. Hiskin zdaje się rozumieć, że kąpiel to nie tylko obowiązek, ale też okazja do zabawy i tworzenia niezłych wspomnień.
Przyznam szczerze, że w natłoku konkursowych zgłoszeń z ogromną radością natrafiłam na prawdziwą skrzynkę (literalnie) innowacji, która nie tylko przykuła moją uwagę kolorem, ale wręcz zmusiła do uniesienia brwi (sic!). Mam na myśli 21-dniowym programie do treningu i masażu twarzy marki Natural Face. To nie jest po prostu kolejny kosmetyk – to doświadczenie zapakowane w BOX. A ten jest strzałem w dziesiątkę. Precyzyjnie wycięte 48 taśmy kinesiotape to gotowe rozwiązania na lwią zmarszczkę, kurze łapki i inne konsekwencje słusznego wieku. Dla mnie to też odpowiedź na lenistwo - będę młodnieć na kanapie.
Co więcej? Urzekła mnie historia Agnieszki Niedziałek, włosomaniaczki z pasją, która przekuła swoją wiedzę i doświadczenie w konkretne produkty. Pasja i autentyczność w czystej postaci - ktoś, kto naprawdę rozumie potrzeby włosów, tworzy kosmetyki, które na te potrzeby odpowiadają. Jak wiadomo marki z "ludzką twarzą" budują silniejszą więź z odbiorcami. Dodatkowo estetyka opakowań Hairy Tale Cosmetics (bo to o nich właśnie wspominam) jest przemyślana i przyciągająca wzrok, co w świecie social mediów ma niebagatelne znaczenie. Brawo!
A w temacie włosów, nie sposób nie wspomnieć o Luâre. Jakość i trwałość zaczynają przeważać nad ilością i jednorazowością, Luare oferuje produkty, które są nie tylko funkcjonalne, ale też piękne i ponadczasowe. W komunikacji, podkreślenie francuskich korzeni i znawstwo rzemiosła, wysokiej jakości materiałów i dbałości o detale rezonuje z odbiorcami poszukującymi luksusowych rozwiązań. Dodatkowo strzałem w 10 wydaje się konsekwentna komunikacja marki na LinkedIn. Marka to totalna przeciwwaga dla fast fashion w świecie akcesoriów do włosów.
Moje serce bije w rytmie kilku kluczowych trendów, które obserwuję z fascynacją.
Po pierwsze oswajanie tematu menstruacji. To powoli nie wstydliwa tajemnica chowana w czeluściach torebki, a naturalny proces, o którym mówimy otwarcie i bez zażenowania. Nie by zniesmaczać, ale by nie krępować. Dlatego podpaski JONI TEENS idealnie wpisują się w ten trend, oferując nie tylko ekologiczne i bezpieczne produkty dla dziewczyn, ale też normalizując dyskusję wokół menstruacji przez formę opakowań (z jednorożcem). #Periodpositivity zyskuje na sile, marki, które otwarcie wspierają kobiety w tym aspekcie, budują nasze lojalność i zaufanie. Nieustające kudosy za pracę marki Your KAYA w tej sferze.
Less is more / All in one. W pogoni za efektywnością i minimalizmem, produkty wielofunkcyjne stają się naszymi sprzymierzeńcami. Inglot czy Your KAYA - jeden produkt, wiele zastosowań - idealne rozwiązanie dla zabieganych i ceniących sobie prostotę.
Ciekawa sprawa, zaczęło się od mgiełek Victoria's Secret i kolejkach na kilkadziesiąt nastolatek pod sklepami. Gen Z a może już Alpha…wykazuje nowe zachowania związane z zapachami, takie jak bezprecedensowy wzrost popularności wspomnianych mgiełek / body spray, kreując trend #smellmaxxing. Znajduje to też odzwierciedlenie u boomersów, którzy z przyjemnością sięgają codziennie (lub częściej) po nieoczywiste nuty. Silne pozostają trendy premiumizacji i wyższych koncentracji zapachów, ale i te w ramach contr trendu stają się dostępne nie tylko u wybitnych perfumiarzy, ale też na półkach Rossmanna czy Hebe. Najlepszy dowód - nowa linia NOU czy nuta OUD w wodzie perfumowanej od Ewy Chodakowskiej (Sky Is The Limit) czy propozycje Cardamom & Saffron od Sorvella Perfume.
W minionej edycji dominowały produkty nawilżające oraz te o działaniu anti-aging. Kremy nawilżające, sera przeciwzmarszczkowe, produkty z retinolem i peptydami pojawiają się wielokrotnie, co odzwierciedla nieustanne dążenie kobiet do młodszej i dobrze nawilżonej skóry. Wygląda na to, że wieczna młodość i "glow" to wciąż gorące trendy.
Podsumowując dla mnie Love Cosmetics Awards to miejsce, gdzie mogę z bliska przyglądać się branży, jej nowym graczom i ewolucji znanych marek kosmetycznych na polskim rynku. To również nieoceniony przegląd trendów rejestrujący potrzeby współczesnych kobiet i mężczyzn. Dzięki zgłoszeniom możemy wyczuć kierunek w którym zmierza rynek, jakie wartości są na pierwszym planie i jakie wyzwania stają przed konsumentami.
LCA to także inspiracja, studnia pomysłów, z której można czerpać wiedzę o kreatywnych rozwiązaniach, nowatorskich formułach i świeżym podejściu beauty. To mądrzy ludzie, od których można się uczyć.
I wreszcie, Love Cosmetics Awards to dla mnie synonim profesjonalizmu - platforma, która od wielu lat z powagą i rzetelnością ocenia osiągnięcia branży, wyznaczając standardy jakości i innowacyjności. To dowód na to, że w świecie piękna jest miejsce na merytoryczną ocenę z wielu perspektyw.