Ten pochodzący z Los Angeles brand nie tylko wie, jak stworzyć dobry produkt, ale przede wszystkim opowiada historię: barwną, bezkompromisową, trochę nostalgiczną, a jednak bardzo współczesną.
Nieprzypadkowo to właśnie J.Cat Beauty zdobywa nagrodę w kategorii Girls First. Bo to marka, która daje głos - i kolor - każdej osobie chcącej powiedzieć światu: „Jestem tu, jestem sobą i chcę się tym cieszyć”. W oceanie minimalizmu i poważnych dylematów, jak idealnie zrobić kreskę czy konturowanie, ta marka przypomina, że make-up to nie egzamin. To impreza z brokatem!
Zaczęło się w LA - miejscu, gdzie słońce nie zachodzi, a kreatywność nie zna limitów. W produktach J.Cat Beauty czuć klimat Zachodniego Wybrzeża: neonowe szyldy Venice Beach, brokatowe topy z Melrose Avenue, kolorowe food trucki i street art w Downtown. Makijaż tej marki to spacer po Bulwarze Zachodzącego Słońca, gdzie każda dziewczyna (i każdy chłopak) może poczuć się gwiazdą.
J.Cat Beauty nie próbuje się przypodobać, raczej zaprasza do zabawy. Do świata, gdzie beauty to Fun & Fantasy. To właśnie ten luz, ta kultura self-expression, tak typowa dla Kalifornii, czyni markę wyjątkową.
Czym jest „dziewczyńskość”? To nie wiek, nie rozmiar, nie stan cywilny. To stan umysłu. To błysk w oku, który pojawia się, gdy znajdujesz cień, który przypomina Ci o Twojej ulubionej stylówce z 1998 roku. To wybór błyszczyka, który przeniesie wspomnieniami do tego, jak wyglądałaś na szkolnej dyskotece, gdy DJ puszczał Oops!... I Did It Again. Z tą marką mamy poczucie, że róż nie musi pasować do outfitu. Wystarczy, że pasuje do humoru.
Marki takie jak J.Cat Beauty budzą w nas te wewnętrzne 17-latki – beztroskie, pewne siebie, lekko zbuntowane. I za to się je kocha!
Produkty J.Cat Beauty to manifest radości. Są narzędziem wyrażania siebie. Weźmy choćby:
To, co urzekło jurorów, to nie tylko gama produktów - choć ta imponuje - ale cały świat, jaki marka buduje wokół siebie. Od opakowań, przez nazwy, aż po tłoczenia w kształcie kocich pyszczków. Tu każdy szczegół jest przemyślanym puszczeniem oka do konsumentki. J.Cat Beauty wie, że design to komunikat. A ich komunikat brzmi: „Jesteś super. Rób, co chcesz. My Ci tylko dajemy świetne kosmetyki do makijażu”.
To marka, która nie próbuje nikogo poprawiać. Przeciwnie - inspiruje, żeby być sobą, tylko bardziej kolorową wersją siebie.
Wolność wyrażona makijażem? Tak, bo nie powinna ograniczać nas sztywna instrukcja, ale raczej inspiracja, od której zaczyna się cała zabawa. Marka J.Cat Beauty nie narzuca reguł, nie mówi, co wypada, a czego nie. Wręcz przeciwnie. Jej produkty są zaproszeniem do twórczej swobody, do codziennego odkrywania, mieszania i tworzenia na nowo. Bo makijaż to przestrzeń, gdzie każdy ruch pędzla staje się małą przygodą, a każda warstwa koloru – manifestem osobowości.
J.Cat Beauty idealnie wpisuje się w trend dopamine beauty: makijażu, który daje czystą radość. To nie jest make-up kontrolujący, maskujący, na siłę coś poprawiający. To jest makijaż uwalniający. Sięgając po ich róż, eyeliner czy olejek do ust, nie zastanawiamy się nad niedoskonałościami czy zmarszczką przy oku, która jest pamiątką po tysiącach godzin szczerego śmiechu. Myślimy raczej o tym, jaki kolor pasuje do nastroju albo który cień sprawi, że ciężko zapowiadający się dzień będzie miał choć jeden szalony aspekt w naszych oczach.
To właśnie ta estetyka radości, lekka, kolorowa, z przymrużeniem oka, czyni markę tak bliską sercom odbiorców. Bo w świecie pełnym presji, J.Cat przypomina: "Możesz po prostu dobrze się bawić. I wyglądać przy tym świetnie". Po swojemu.