LCA 2024 - Successful Family Business - Vis Plantis

LCA 2024 - Successful Family Business - Vis Plantis

Vis Plantis tworzy bardzo pozytywna rodzina. Firma została założona przez Dorotę i Jarosława Topolskich, a obecnie ich dorosłe już dzieci - syn Tomasz z żoną Magdaleną i córka Małgorzata - są mocnym filarem tego biznesu. O tym, jakie emocje towarzyszą prowadzeniu firmy rodzinnej, jak zachować work-life balance, a także, co łączy ich z żyrafą w krakowskim Zoo, mówią w rozmowie z "Wirtualnymi Kosmetykami".

- Niektórzy sarkastycznie mówią, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, a Wy od lat jesteście zgranym teamem we własnym biznesie. Co jest Waszym zdaniem superważne w prowadzeniu firmy rodzinnej?

Na zdjęciach zazwyczaj wychodzimy dobrze, ponieważ są pozowane i czasem retuszowane (śmiech). A tak na serio codzienność wygląda nieco inaczej, stanowimy wybuchową mieszankę różnych charakterów, często dochodzi między nami do spięć i gorących dyskusji. Kiedy w końcu emocje opadną potrafimy wspólnie wypracować kompromis, ponieważ ostatecznie wszystkim nam zależy na rozwoju firmy. Parafrazując znane hasło: oprócz nazwiska łączy nas firma.

- Wszystko zaczęło się od biznesu rodziców: Jarka i Doroty, potem do firmy dołączyło młodsze pokolenie. Pytanie więc do nich: co Was najbardziej przekonało, by rozwijać ten biznes i rozwijać się zawodowo w firmie rodzinnej?

Szczerze mówiąc początkowo nie wiązaliśmy naszej przyszłości z branżą kosmetyczną, cała nasza trójka (Gosia – córka, Tomek – syn, Magda – synowa) skończyła studia prawnicze. Początkowo traktowaliśmy nasze zaangażowanie w firmę jako coś dodatkowego, dorywczego. Gosia wykonywała zdjęcia produktów do katalogów i ulotek reklamowych. Tomek pomagał w tworzeniu przeróżnych tabelek w Excelu potrzebnych działowi logistyki. Magda z kolei obsługiwała nasz firmowy sklep internetowy. Z czasem każde z nas angażowało się we wspólną firmę coraz bardziej, zaczęło do nas docierać, że to jest właśnie to, co chcemy dalej w życiu robić.

- Zatem teraz pytanie do rodziców: czy zakładaliście scenariusz negatywny, że dzieci nie będą zainteresowane kontynuowaniem rodzinnych tradycji w sektorze kosmetycznym? Co Waszym zdaniem najbardziej zachęca młodych ludzi do wchodzenia, a przynajmniej podejmowania próby zaangażowania się w #familybusiness?

W swoim życiu zawodowym spotkałem się z wieloma firmami, gdzie jedna rodzina potrafiła z powodzeniem rozwijać biznes przez wiele pokoleń, kreatywnie rozwijając wizję założycieli. A z drugiej strony widzimy, ile znanych marek (również z naszej branży) zniknęło z powodu braku następców i to niezależnie, czy uległy likwidacji czy też zostały przejęte przez inne podmioty. Istnieją na rynku silne tendencje do globalizacji, koncentracji biznesu, ale w wyniku tych działań tracimy wiele z kreatywności, poszukiwania rozwiązań oczekiwanych przez konsumentów.

A mówiąc o nas - początkowo marzyła mi się trójpokoleniowa kancelaria prawna, a wyszło jak zwykle…  Kiedy dzieci pojawiły się w firmie walczyliśmy o utrzymanie się na rynku i nie wybiegaliśmy tak daleko w przyszłość. Zawsze myśleliśmy że jest jeszcze dużo czasu przed nami.

Wracając do drugiej części pytania - myślę, że młodych przyciąga znajomość zagadnień związanych z funkcjonowaniem firmy i rynku którą, czy chcą czy nie chcą, przesiąkają przez lata, nawet w trakcie niedzielnych obiadów. Niektórzy twierdzą, że młodych ludzi do firm rodzinnych kieruje łatwość startu i osiągnięcia pozycji zawodowej, ale moim zdaniem w większości jest to pogląd błędny. Świadomość odpowiedzialności, niemożności, jak to się mówi potocznie, rzucenia papierami i szukania nowej ścieżki rozwoju, może mocno obciążać.

- Opowiedzcie trochę, czym każde z Was zajmuje się w firmie? Co najbardziej lubicie w swojej pracy?

Gosia –  Pracuję w dziale marketingu, a od roku jestem też brand managerką naszej najnowszej marki Pharma Care. W pracy w tym dziale lubię to, że zawsze dużo się dzieje, jest kreatywnie i że tworzymy razem piękne produkty, zdjęcia, filmy i inne materiały.

Tomek – dyrektor handlowy, nadzoruję zarówno krajowy dział sprzedaży, kluczowych odbiorców sieciowych oraz wspieram dział eksportu w ekspansji zagranicznej. Najbardziej w swojej pracy lubię codzienne wyzwania, to że każdy z nich przynosi coś nowego, niespodziewanego. Pojawia się zawsze wiele problemów do rozwiązania, decyzji do podjęcia.

Magda – oficjalnie jestem koordynatorem działu sprzedaży, ale można powiedzieć, że jestem tą, która spina wszystkie najważniejsze projekty w firmie. Ciężko mnie znaleźć przy biurku, a już na pewno robię najwięcej kroków w całej firmie (śmiech).  A co lubię – to, że sama układam sobie pracę: jednego dnia jestem królową chaosu, a następnego ubieram go w tabelki w excelu (śmiech).

- No to żeby poznać każdego z Was trochę bliżej, rozwińcie te trzy hasła:

#Każdy dzień zaczynam od...

Tomek – uruchomienia ekspresu do kawy, a Magda w tym czasie karmi nasze dwie świnki morskie, które niezwykle głośno domagają się śniadania.

Gosia – zazwyczaj budzi mnie moje 3-letnie dziecko i dzień zaczynamy wspólnie od przytulasów … albo krzyków – zależy w jakim nastroju się obudzi.

Dorota – filiżanki dobrej herbaty.

Jarek – spaceru z Zarą

#Moja największa pasja to...

Gosia – taniec, szczególnie klasyczny, jazzowy i współczesny. Po godzinach prowadzę zajęcia taneczne dla młodzieży.

Tomek – uwielbia jeździć na rowerze i grać w tenisa, a Magda w tym czasie albo czyta książki pod kocykiem na kanapie albo poszerza swoją wiedzę na kolejnych kursach.

Dorota – miłośniczka dobrej książki, małych i dużych podróży, jazdy na rowerze i sielankowego życia na wsi.

Jarek – nie mam jednej pasji. Generalnie lubię walczyć z bezczynnością.

#Miejsce, do którego zawsze chętnie wracam...

Całą rodziną od lat chętnie wracamy na chorwacką wyspę Murter, do małego urokliwego miasteczka Betina.

- Czy podczas niedzielnego rosołu rozmawiacie o kwestiach biznesowych czy to jest czas, w którym wolicie odpocząć od tego typu tematów?

Zawsze przed wspólnym rodzinnym obiadem ustalamy, że tym razem nie będziemy poruszać tematów związanych z firmą. Zwykle wytrzymujemy jakieś 10 do 15 minut, a później nieuchronnie do nich przechodzimy. Śmiejemy się, że najbardziej poszkodowany jest mąż Gosi – Witek, który jako jedyny nie jest związany z naszą firmą i w związku z tym nie jest w stanie uczestniczyć w tej dyskusji.

- To zmieńmy teraz na chwilę relacje rodzinne na relacje pracodawca-pracownicy. Co jest Waszym zdaniem istotne, by atmosfera w firmie była dobra, ale wyniki też się zgadzały?

Naszym zdaniem najważniejsze jest zachowanie odpowiedniej równowagi pomiędzy luźną, rodzinną atmosferą, a dbałością o realizację powierzonych zadań. Naszym celem od samego początku było zachowanie dobrej, bezpośredniej relacji z pracownikami, dalekiej od stylu korporacyjnego. Wyniki oczywiście jak w każdej firmie są niezwykle istotne, ale nie przesłaniają nam, że na pierwszym miejscu jest zespół i ludzie go tworzący.

- Co uznajecie za największy sukces Vis Plantis?

Jesteśmy niezwykle dumni z rozwoju naszej marki so!flow, która w krótkim czasie znalazła uznanie w oczach polskich klientek, pracujemy nad tym, aby podobny sukces powtórzyć na rynkach zagranicznych. 

- Czy Zara to wciąż częsty gość w biurze w Skawinie? Pamiętam, że to właśnie ona mnie powitała jako pierwsza, gdy byłam u Was kiedyś z wizytą.

Tak, w dalszym ciągu Zarę można spotkać w naszym biurze. Aktywnie uczestniczy w każdym większym spotkaniu, choć ze względu na swój wiek nie biegnie już witać każdego gościa. Wciąż jednak pozostaje niezastąpionym członkiem naszej rodziny oraz firmowego zespołu.

- Wasze serce do zwierząt widać nawet w krakowskim ZOO...

Tak, to prawda! Jesteśmy ogromnie dumni z naszej adopcji żyrafy w krakowskim ZOO. Ta decyzja była podyktowana właśnie miłością do zwierząt, chęcią wsparcia ich opieki i ochrony. Wierzymy, że każdy, nawet mały gest, ma znaczenie i może przyczynić się do tworzenia lepszego świata dla zwierząt. Na pewno nie jest to nasze ostatnie słowo w temacie zwierząt – planujemy kolejne adopcje, działania i coś zupełnie innego, ale o tym na razie jeszcze nie mówimy głośno.

- Czego Wam życzyć na kolejne lata działalności?

Żeby nasze rodzinne spory zawsze kończyły się bez ofiar i żeby nigdy nie zabrakło nam do siebie cierpliwości…  I tego, aby popyt na nasze kosmetyki wciąż wzrastał.

Zatem życzymy!
Lidia Lewandowska, redaktor naczelna "Wirtualne Kosmetyki".


OPINIA JURY:
Każdy biznes to ludzie, którzy go tworzą. Cieszymy się, że na portalu Wirtualne Kosmetyki i podczas konkursu Love Cosmetics Awards możemy opowiadać ciekawe historie właśnie z takim ludzkim pierwiastkiem. Konsumenci na półkach widzą krem, szampon, balsam do ciała... Często nie znają jednak ludzi, którzy stoją za określoną marką, choć w dobie social mediów to się zmienia. To ważne, bo dla wielu konsumentów etyka biznesu, lokalność, wspólne wartości, autentyczność i bezpośredniość komunikacji są czymś, co łączy ich z ulubionymi brandami. Jesteśmy dumni, że w kategorii Successful Family Business od lat promujemy wyłącznie dobre firmy tworzone przez ludzi z wielkimi sercami. W tym roku nagroda trafia do Małopolski w ręce rodziny Topolskich. Bardzo cenimy fakt, że w tym konkretnym przypadku założyciele umieli podzielić się władzą w firmie z młodym pokoleniem, tak realnie i bardzo widocznie. Piękny przykład przekazywania pałeczki dalej! Powodzenia na kolejne lata, Vis Plantis!

Materiał powstał we współpracy z laureatem konkursu Love Cosmetics Awards - firmą Vis Plantis.
# LOVE COSMETICS AWARDS
 reklama