Jolanta Tkaczyk, prorektorka Akademii Leona Koźmińskiego, ceniona ekspertka w zakresie marki, badań konsumenckich, komunikacji z konsumentem, strategii rozwoju i zarządzania portfolio produktowym:
Gdybym miała moc wykreowania wirala w social mediach, to bez wahania skupiłabym się na trzech kosmetykach: “Polish Potatoes” marki BOHOBOCO Perfume, “Zombie Serum” marki Simply More oraz palecie cieni “House Of Queens 15 Color Palette” marki J.CAT. BEAUTY. Każdy z nich ma w sobie coś, co przyciąga uwagę online – od intrygującej nazwy i storytellingu (perfumy inspirowane polskim ziemniakiem to przecież materiał na memy i ciekawostki!) po odważny koncept kosmetyczny. Zombie Serum już samą nazwą zachęca do klikania – od razu myślę o hasłach typu “przywróć skórę do życia niczym zombie powracający z martwych”, co aż prosi się o wiralową kampanię. Z kolei kolorowa paleta House Of Queens emanuje kreatywnością i pozytywną energią. Każdy z tych produktów ma to coś – czy to nietypowy składnik, popkulturowy twist czy spektakularny efekt wizualny – co czyni go idealnym kandydatem na hit internetu.
Yasumi. Produkty tej marki, takie jak “Lactobionic Acid Cream” czy “Defender Cream SPF 50 + HA”, pokazały prawdziwą klasę i nowoczesne podejście do pielęgnacji. To dla mnie największe pozytywne zaskoczenie – marka, która udowodniła, że potrafi dorównać (a może i przebić!) dotychczasowym liderom mojej osobistej listy hitów.
Luare. To nowa, luksusowa marka pielęgnacji włosów, która absolutnie mnie oczarowała swoją filozofią „mniej, ale lepiej”. Luare wprowadza do świata beauty koncept garderoby kapsułowej – oferuje tylko kilka, za to wielofunkcyjnych produktów, które razem tworzą kompletną rutynę pielęgnacyjną. Mają ciekawie dopracowany storytelling i spójny wizerunek: od minimalistycznych formuł, przez opakowania inspirowane naturą, po zapachy. Taka konsekwencja i świeżość w podejściu do marki sprawiły, że Luare zapadło mi w pamięć jako prawdziwy powiew nowości.
Minimalizm w pielęgnacji, ekologia oraz naukowe składniki aktywne. Ekscytuje mnie idea, że mniej znaczy więcej – uwielbiam kosmetyki, które upraszczają rutynę, łącząc wiele funkcji w jednym. Przykładem takiego podejścia jest podkład “Luxury Ceramides 4w1” marki Dermika, który jednocześnie upiększa, pielęgnuje, kryje niedoskonałości i chroni przed słońcem. Równie ważna jest dla mnie eko-świadomość: cieszy mnie, gdy marki stawiają na naturalne składy i zrównoważone rozwiązania. Choćby naturalny antyperspirant “Roomcays” od Coloris pokazuje, że skuteczność może iść w parze z troską o zdrowy skład i środowisko. No i wreszcie – nauka w służbie urody. Zwracam uwagę na formuły pełne przebadanych substancji aktywnych, bo konsumenci są dziś coraz bardziej świadomi. W konkursie zwróciło moją uwagę multikorygujące serum marki Mokosh, które łączy w sobie najnowsze osiągnięcia biotechnologii z codzienną pielęgnacją. To idealny przykład trendu, gdzie za pięknym opakowaniem kryje się realna skuteczność i innowacja, którą doceni zarówno skóra, jak i świadomy konsument.
Co roku wyznacza kierunki rozwoju branży i pokazuje, jak zmieniają się potrzeby konsumentów. To źródło inspiracji i prawdziwy barometr trendów – dzięki LCA widzę jak na dłoni, co aktualnie „kręci” rynek kosmetyczny i serca odbiorców. Jako ekspertka od marketingu i zachowań konsumentów ogromnie cenię ten konkurs za to, że łączy świat innowacji z realnymi emocjami i oczekiwaniami ludzi. LCA nie tylko nagradza najlepsze produkty, ale też opowiada historie marek i motywuje całą branżę do działania na wyższym poziomie. Dla mnie bycie częścią tego przedsięwzięcia to zastrzyk wiedzy, solidna dawka inspiracji i potwierdzenie, że marketing – gdy jest autentyczny i zorientowany na człowieka – może mieć prawdziwą duszę.