Durex, należący do brytyjskiego koncernu Reckitt, jak dotąd nie wycofał się z rosyjskiego rynku, co spotyka się z krytyką firmy na portalach społecznościowych za granicą.
Cena za paczkę prezerwatyw wzrosła kilkukrotnie. W niektórych sklepach trzeba zapłacić nawet 5,3 tys. rubli, czyli ponad 220 złotych. Ponadto towar jest specjalnie zabezpieczany przed kradzieżą. Wildberries, największy internetowy sklep w Rosji odnotował o 170 proc. wyższą sprzedaż tych produktów. Sieć aptek 36,6 odnotowała z kolei 26-procentowy wzrost sprzedaży. Według ekspertów ludzie boją się dalszego wzrostu cen i dlatego teraz robią zapasy z najpotrzebniejszych produktów. Ministerstwo Przemysłu i Handlu przekazało, że nie ma powodu do paniki. Towaru nie brakuje, a producenci nie wstrzymali dostaw.
Jak widać jednak społeczeństwo reaguje inaczej, a wybory konsumentów w Rosji świadczą jasno: to nie jest dobry moment na powiększanie rodziny...