Po tym, jak Argentyna zwyciężyła z Chorwacją 3:0, a Francja pokonała w półfinale reprezentację Maroka, Nivea pokazała w social reklamę swojego płynu micelarnego.
Na instagramowym profilu marki pojawiło się zdjęcie smutnej modelki z barwami chorwackiej flagi na twarzy oraz napis reklamujący kosmetyk, który „zetrze wszystko poza łzami”. Z kolei drugi plakat prezentuje rozczarowaną kibickę Maroka oraz podpis „Usunie wszystko oprócz ich dziedzictwa”.
Pod zdjęciami szybko zaroiło się od komentarzy oburzonych internautów. Reklama dotknęła szczególnie chorwackich kibiców, którzy post nazywali „prowokacyjnym” i „oburzającym” dopatrując się – chyba jednak na wyrost - kpiny z ich państwa. Marokańczycy zarzucili firmie ignorancję, podkreślając, że błędnie odwzorowano pięcioramienną zieloną gwiazdę z flagi państwa.
Nivei nie pozostało nic innego, jak przeprosić oburzonych konsumentów i usunąć posty z internetu, w którym jak wiadomo i tak nic nie ginie. Najbardziej rozpaleni kibice wzywają do bojkotu, choć można się spodziewać, że kurz niebawem opadnie. Dla wszystkich to jednak kolejne ostrzeżenie, że choć real time marketing bywa sposobem na wiralowe zasięgi i błyskotliwe powiązanie marki z aktualnymi wydarzeniami, bywa też niestety narzędziem ryzykownym. Czego doświadczyła właśnie Nivea.