Agata Borzym, prezeska firmy Hagi: Tak rzeczywiście nazwa Hagi jest bardzo mocno związana z założycielkami. Moja mama Hania, ja Agata, siostra Gabrysia i wszyscy Inni, którzy pomagają nam budować tę firmę. Zależało nam na tym żeby zbudować nie tylko biznes, ale też stworzyć Markę która będzie reprezentować bliskie nam wartości. Gdy pojawiła się nazwa Hagi wiedziałyśmy, że to jest to i w zasadzie nie było już żadnych innych pomysłów. Ta nazwa niesie też duży kawałek nas samych, ponieważ każda z nas wniosła dużo siebie na drodze do stworzenia firmy.
Pierwszy pomysł pojawił się już wiele wiele lat temu, kiedy Hania (mama założycielka) - jako młoda chemiczka - zapragnęła stworzyć markę kosmetyków naturalnych. Jednak były to lata `90 i nie był to dobry czas na tworzenie tego typu produktów w Polsce. Głównym problemem był brak dostępności surowców naturalnych, ale także technologów, którzy potrafiliby pracować z naturalnymi surowcami. Marzenie jednak kiełkowało w głowie Hani i czekało na swój czas. A ten czas nastał około 2014 roku, gdy razem z siostrą dołączyłyśmy do mamy i postanowiłyśmy we trzy założyć biznes rodzinny. Pragnienie utworzenia Hagi pojawiło się w miejscu, gdzie nauka połączyła się z naturą. Hania jest chemiczką i kosmetolożką, więc bardzo analitycznie i naukowo podchodzi do produktu. Jednocześnie nasza firma powstała w środku pól i lasów na kawałku ziemi, który oczarował nas swoim naturalnym pięknem. Na takim właśnie gruncie zasiałyśmy nasze marzenie.
Na początku wszystko zdawało się być wielkim wyzwaniem, a jednocześnie wszystko było bardzo proste, ponieważ nie do końca wiedziałyśmy, na co się porywamy. No i niósł nas niezwykły entuzjazm i po prostu pasja do tego, co robimy. Dużym wyzwaniem było połączenie, czy też raczej rozdzielenie relacji rodzinnych od biznesowych. Istotnym ruchem było dla nas podzielenie się zakresami obowiązków. Jak tylko ustaliłyśmy, za co każda z nas jest odpowiedzialna, zrobiło się dużo spokojniej. Z czasem zaakceptowałyśmy też fakt, że wyzwania i tak zwane pożary to jest codzienność naszej pracy. A wracając do konkretów - muszę przyznać, że kiedy patrzymy wstecz na kawał pracy, którą wykonałyśmy my i cały nasz wspaniały zespół, jestem niesamowicie zdumiona, jak dużo udało nam się osiągnąć w tym czasie. Zaczęłyśmy od marzenia i kawałka ziemi oraz rąk do pracy. Nie było inwestora, biznesowego know-how i kontaktów w branży. A jednak zdołałyśmy zbudować markę, zakład produkcyjny, magazyny i zespół zgranych, szanujących się ludzi, którzy powtarzają, że nigdzie nie pracowało im się tak dobrze, jak u nas. Dodam, że to jest grupa wybitnych specjalistów, którzy wiele lat przepracowali w korporacjach.
Racjonalnie skrojony plan? Ależ skąd! To nawet nie była nadzieja, to była wiara i silne przekonanie, że wszystko co robimy ma sens. Potem oczywiście okazało się, że nie każda decyzja była sensowna, ale też uczymy się na błędach, więc cała ścieżka dojścia do tego, co mamy dzisiaj była dla nas bardzo cenna.
My to przeświadczenie, że założenie firmy było dobrym ruchem, miałyśmy przez cały czas. Oczywiście w gorszych momentach pojawiało się zniechęcenie, łzy i powracający jak bumerang tekst: “zamykamy firmę”. Na szczęście byłyśmy trzy i gdy jedna chciała zamykać firmę, dwie pozostałe wyprowadzały ją z błędu i dodawały wiary i energii do działania! Ale tak naprawdę, każde targi, na których miałyśmy możliwość porozmawiania z naszymi klientami i dostawałyśmy pozytywny feedback od nich, każda nagroda, którą dostałyśmy, każdy pozytywny komentarz umieszczony w sieci to dla nas szczęście i informacja, że decyzja o stworzeniu Hagi była słuszna. Muszę jednak podzielić się ważnym momentem, który miał miejsce dosłownie kilka dni temu. Mieliśmy zebranie całej naszej grupy menedżerskiej, opracowywaliśmy strategię rozwoju firmy. W trakcie tego spotkania każdy z pracujących u nas menagerów przyznał, że Hagi jest najlepszą firmą, w jakiej do tej pory pracował. Że to, co jest dla nich najcenniejsze, to nasze zaangażowanie i prowadzenie całego zespołu w atmosferze szacunku. U nas człowiek jest najważniejszy i nie jest to tylko slogan. Pojawiła się też ogromna wdzięczność z naszej strony, że stworzyłyśmy nie tylko firmę, ale wyjątkowe miejsce pracy. Przynajmniej dla tej grupy osób.
Na początku my trzy, a aktualnie około pięćdziesięciu. Trochę się rozrosłyśmy; -)
Powiem szczerze, że nawet nie wiem dokładnie, ale gdy zliczałam całe portfolio w okolicach Bożego Narodzenia to było około 135 SKU. Od początku roku wprowadziliśmy całą linię Whisky Barber do pielęgnacji zarostu dla mężczyzn, powiększyliśmy linię Ahoj Kapitanie również dla panów, pojawiły się też kremy do rąk, jogurty do ciała i wspaniała linia do cery dojrzałej SMART P z nutripeptydami ryżowymi, więc teraz pewnie około 170. Do końca roku może dojedziemy do 200, kto wie?
Chyba każda z nas ma innych faworytów, ale ja osobiście jestem dumna z linii produktów dla dzieci - Hagi Baby. Przygotowywałam tę linię, kiedy moje dzieci były małe i zależało mi na tym, żeby stworzyć najlepszy produkt, bo robiłam to także dla swoich dzieci. Dziś, uwielbiam także naszą linię intymną, zapach Korzennej Pomarańczy oraz wspomniane wyżej produkty z serii Smart P. Mimo, że są one przeznaczone dla skóry dojrzałej, kocham ich działanie, zapach i w ogóle wszystko! Wiem, że Hania jest szczególnie dumna z naszej linii PHASES, czyli produktów do pielęgnacji twarzy dopasowanych do cyklu menstruacyjnego kobiety. Za ten projekt dostałyśmy I nagrodę w kategorii Innowacji na najbardziej prestiżowych targach produktów ekologicznych w Szwecji (Eco Life Scandinavia).
Myślę że Hagi jest marką charakterystyczną ze względu na swój wyjątkowy design oraz autorskie zapachy, które komponujemy we własnym laboratorium. Nasi klienci często podkreślają, że właśnie zapach jest dla Hagi charakterystyczny. Bardzo lubimy innowacyjność i szukamy nowych, ciekawych rozwiązań. Tak powstały produkty cykloczułe Phases, które były wyjątkowe nie tylko na skalę kraju, ale także świata. Naszym wyróżnikiem są również bardzo bogate, naturalne składy produktów w przystępnej cenie. Naszą główną wartością jest autentyczność i wierzymy, że nasi klienci właśnie takich produktów poszukują na rynku. Dobrych jakościowo i współgrających z naturalnymi mechanizmami pracy skóry. Nasze produkty pozwalają na działanie prewencyjne zachowując skórę twarzy, ciała oraz nasze zmysły w dobrym nastroju i zdrowiu.
W pierwszej fazie prowadzenia firmy tematy biznesowe bardzo często „wypływały” przy spotkaniach rodzinnych. Nasze życie osobiste mocno łączyło się z pracą i ciężko było uniknąć tego tematu. Jednak po jakimś czasie zobaczyłyśmy, że tak się dalej nie da, że taki sposób funkcjonowania nas wypala i potrzebujemy oddechu i przestrzeni w głowie oraz oczywiście czasu dla naszych rodzin. Wtedy dość naturalnie zaczęłyśmy zamykać tematy firmowe w przestrzeni firmy i oddałyśmy czas na relacje rodzinne. Teraz czasami się zapędzamy i musimy sobie powiedzieć: “Stop, koniec. Nie gadaj już o robocie, powiedz co u Ciebie.”, ale to się zdarza naprawdę rzadko. Bardzo dbamy o nasz „osobisty zrównoważony rozwój” i szanujemy swoje zdrowie psychiczne.
Tak, jak wcześniej wspominałam, moment podzielenia się kompetencjami i obowiązkami był dla nas kluczowy i pozwolił nam na wyeliminowanie konfliktów. Poza tym, jesteśmy trzy, zawsze, gdy dwie się ze sobą sprzeczają, trzecia opowiada się po którejś ze stron i już wiadomo, co robimy dalej. Szanujemy się i przyzwyczaiłyśmy się do takiego funkcjonowania, więc konfliktów między nami w zasadzie nie ma.
My bardzo cenimy firmy rodzinne i trzymamy kciuki za rozwój polskich marek. Oczywiście od początku istnienia firmy patrzyłyśmy z podziwem na Państwa Orfingerów (Dr Irena Eris) oraz Soszyńskich (Oceanic), bo to wspaniałe przykłady rozwoju bardzo silnych biznesów z naszej branży. Ich wkład w rozwój rynku kosmetycznego w Polsce jest nie do przecenienia. Dobrym przykładem spoza naszego rynku jest firma dr Hauschka, która od ponad 40 lat produkuje kosmetyki naturalne, ma własne uprawy ziół i przykłada dużą wagę do jakości.
W najbliższej przyszłości będziemy realizować naszą nową strategię komunikacyjną. Rzeczywiście, do tej pory bardzo mocno skupiałyśmy się na rozwoju produktu, sprzedaży oraz rozbudowie zaplecza produkcyjnego i część wizerunkowa była na drugim miejscu. Teraz chcemy postawić na to, by nasi obecni oraz nowi klienci dowiedzieli się, co stoi i kto stoi za marką Hagi. Nasze wartości to: autentyczność, pasja i chęć niesienia dobra, choćby to było dobro zamknięte w tubce czy buteleczce. A nowe produkty oczywiście mamy już w opracowaniu. Nasze głowy są pełne pomysłów i planów na nowe kategorie. Już na jesieni pokażemy efekty naszych prac.
A to jest proste pytanie, bo jesteśmy trzema przedsiębiorczymi, ambitnymi i upartymi kobietami, które mają mnóstwo pomysłów i planów. Celem, który pojawił się w trakcie funkcjonowania firmy, była zupełnie niezależna myśl mamy, siostry i moja, że chciałybyśmy działać charytatywnie. Marzy nam się przekłuwanie biznesu w realne działanie i pomoc w robieniu świata lepszym. Wiem, że to brzmi górnolotnie, ale dla mnie misja robienia rzeczywistości partnerskiej, pełnej szacunku między mężczyznami i kobietami jest bardzo ważna. Szacunek do planety, do inności, do samego siebie, a także codzienna życzliwość to moim zdaniem podstawa zdrowego świata. Mamy też nasze marzenie, które towarzyszy nam od początku prowadzenia Hagi. Ja i moja siostra żartowałyśmy sobie, że kiedyś wypijemy drinka na Manhattanie otwierając nasz własny showroom. Na początku to były żarty, ale teraz myślimy, że to nasze marzenie po prostu czeka na odpowiedni czas. Bardzo mocno wierzymy, że on kiedyś przyjdzie.