Irena Eris z dystansem o bogactwie
"Gazeta Wyborcza" publikuje cykl rozmów pod hasłem "100 firm na stulecie". W tym tygodniu w dzienniku ukazał się ciekawy wywiad z Ireną Eris.
Zachęcam do lektury całej rozmowy, w której pojawia się wiele wątków zawodowych, prywatnych, dotyczących kosmetycznych mód (często przedziwnych) czy temat wyśrubowanego kanonu piękna i dla przeciwwagi wartości, jaką niesie różnorodność (uśmiechnęłam się, kiedy przeczytałam, że pani doktor podziwia Rossy de Palma - absolutnie podzielam). U nas fragment rozmowy dotyczący kwestii pieniędzy.
Wypada wydawać duże pieniądze?
- Ale na co?
Na prywatny samolot chociażby.
- W moim odczuciu nie.
Można się szybciej przemieszczać. Pewnie jest wygodniej.
- Pomyliliście mnie, panowie, z kimś innym - nie jestem takim krezusem. Wolę kupić bilet, wsiąść do samolotu rejsowego i lecieć, dokąd chcę.
Jachtu pani też wobec tego nie ma. Bo...
- Nie żegluję, więc nie mam i nie zamierzam mieć.
A drogie hobby?
- Normalnie. Chodzę do teatru, kina, czytam.
Ludzie zazdroszczą pani pieniędzy?
- Zazdrość to bardzo negatywne uczucie. To, co osiągnęłam i co posiadam, zawdzięczam swojej pracy. Pamiętam nieprzespane noce, stres... Jak było ciężko. I wiem, że bez pracy nic się nie osiągnie. Oczywiście ludzie myślą pewnie inaczej... Że bogaty to biednego nie zrozumie...
A pani zwykłego człowieka rozumie?
- Ja jestem zwykłym człowiekiem.
Proszę nie żartować...
- Sama robię zakupy.
Gosposi pani do tych zakupów nie ma?
- Nie mam - daję sobie świetnie radę sama. (...)
Jest coś, czego bogaci zazdroszczą innym bogatym?
- Niczego i nikomu nie zazdroszczę. Wtedy żyje się łatwiej. Po prostu robię swoje.
Kiedyś jeden z biznesmenów powiedział nam, że część osób bogatych ciągle żałuje, że nie jest bogatsza, bo zawsze można mieć jacht o metr dłuższy czy droższy samochód...
- Jest pewna granica w bogaceniu, która zaspokaja potrzeby człowieka. Ja wolę zainwestować w swoją firmę...
Gazeta Wyborcza, 26 czerwca 2018, "Ile kosztuje piekno", z Ireną Eris rozmawiali Leszek Kostrzewski i Piotr Miączyński.