>>Pierwszym testem okazało się wejście do drogerii Rossmann. Po czterech miesiącach obecności Kloo na rynku odbyło się spotkanie z przedstawicielami sieci, a kilka miesięcy później marka weszła do dystrybucji Rossmanna.
– By sprostać takiej skali, musiałyśmy w bardzo krótkim czasie wyprodukować ogromną liczbę produktów. Podjęłyśmy ryzyko biznesowe. Aby dotrzymać terminów, zleciłyśmy produkcję opakowań jeszcze przed ostatecznym potwierdzeniem współpracy. Była to jedyna droga, by trafić do tak wielu odbiorców – opowiada Ewelina Spólna.
Wykorzystała doświadczenie i branżowe relacje, by budować markę. Dzięki temu już na starcie wiele opiniotwórczych osób mogło przetestować produkty Kloo i podzielić się wrażeniami. Twórczyniom zależało, by kosmetyki spełniały obietnice składane przez marketing.
– Wiedziałam, że najważniejsze jest działanie produktów. Nie mogłyśmy sobie pozwolić na jakikolwiek błąd – ani w składach, ani w komunikacji. Miałyśmy za dużo do stracenia w kontekście finansowym i wizerunkowym – podkreśla Ewelina Spólna.<<