Od fryzjera można wrócić z wszami, kosmetyczka w pakiecie z zabiegiem może nam dołożyć świerzb lub leczenie gronkowca, a pedicure zakończony walką z grzybicą to wcale nie są odosobnione przypadki. Jak się ustrzec takich niechcianych przygód? Najlepiej wybierać sprawdzone salony, które nie oszczędzają na czystości i procedurach bezpieczeństwa.
Tylko, czy Polki na pewno wiedzą, na co nie powinny nigdy zgadzać się w salonie kosmetycznym? Z tym jest różnie. Na pewno nie wtedy kiedy pierwszoplanową rolę gra niska cena. Niebezpieczne kompromisy mogą okazać się jednak fatalne w skutkach, kiedy za chęć poprawienia urody płacimy własnym zdrowiem.
Każda konsumentka powinna natychmiast zrezygnować z usługi, jeśli manikiurzystka rozpoczyna zabieg, sięgając po narzędzia co najwyżej spryskane jakimś odkażaczem lub przystępując do pracy bez założonych rękawiczek jednorazowych. Niestety często klientki paraliżuje niepotrzebny wstyd (a czasem po prostu niewiedza, jakie niesie to ryzyko). Pozwalają więc przeprowadzić zabieg w takich niesterylnych warunkach, ryzykując tym samym własnym zdrowiem.
Główny Inspektorat Sanitarny rusza zatem z kampanią edukacyjną, by zwiększać świadomość i oczekiwania konsumentów. Ambasadorką akcji została znana dziennikarka urodowa i blogerka NoStressBeauty (a przy tym nasza jurorka konkursu Love Cosmetics Awards) – Maria Kowalczyk.
Salony, które wykonują zabiegi z pełną starannością, z zachowaniem absolutnie sterylnych warunków oraz przestrzegając prawa, otrzymają specjalne logo sympatycznej Żabki, które będzie certyfikatem wysokiego poziomu świadczonych usług.
W trosce o nasze zdrowie. Jak mówi szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jarosław Pinkas rośnie liczba zakażeń, m. in. HCV, HBV, a także HIV. Od stycznia do maja tego roku zanotowano już 1528 przypadków wirusowego zapalenia wątroby typu C, a w analogicznym 2018 r. było ich 1527. Natomiast dla porównania w 2010 roku tych zakażeń było tylko 887. Koszty związane z leczeniem WZW typu C są olbrzymie, szacowane na ok. 20 mln zł rocznie. Do zakażenia HCV może dojść w trakcie wielu zabiegów z przerwaniem ciągłości tkankowej, a więc manicure czy tatuaż wykonane w przypadkowym miejscu, gdzie nie dba się o sterylność narzędzi, mogą okazać się dla nas zabójczo niebzepieczne.
Według szacunków w Polsce działa obecnie ponad 100 tys. firm świadczących usługi kosmetyczne i fryzjerskie. Najdynamiczniej rozwija się segment usług depilacji i pielęgnacji paznokci. Eksperci wyceniają wartość rynku usług kosmetycznych na 1,5–2 mld zł, a dynamikę wzrostu na ponad 10 proc. rocznie.
Podczas konferencji Jarosław Pinkas podkreślał, że mocno niepokoją go rosnące jak grzyby po deszczu wyspy stylizacji paznokci w galeriach handlowych. Brakuje w nich choćby dostępu do bieżącej wody, a już to zwiększa zagrożenie zakażenia groźnymi bakteriami czy wirusami.
Oczywiście Inspekcja Sanitarna dokonuje regularnych kontroli salonów kosmetycznych. I te kontrole wypadają zupełnie dobrze, z roku na rok coraz lepiej. Problem jednak w tym, że organy są w stanie skontrolować w zasadzie tylko legalnie działające biznesy. O samej kontroli właściciel jest uprzedzany, co też pozwala trochę przypudrować rzeczywistość. Nadzór może nałożyć mandat na salon, w którym źle się dzieje. Jednak minister Pinkas nie chce salonów straszyć karami finansowymi, ale raczej stawia teraz na edukację. Zachęca, by w razie wątpliwości właściciele salonów sami zgłaszali się do terenowych oddziałów Inspekcji Sanitarnej po poradę. I tu już niestety można powątpiewać, czy bazarowe quasi-salony, w których warunki sanitarne urągają wszelkim normom (często zatrudniające osoby nielegalnie przebywające w Polsce), będą z własnej woli konsultować się z właściwymi organami nadzoru.
O skuteczniejsze działania kontrolne apelowała Marzena Kanclerska, właścicielka salonu spa i sieci salonów stylizacji paznokci, podkreślając, że poczucie bezkarności nierzetelnych salonów i szarej strefy jest wielkie, adekwatne do niebezpieczeństwa, jakie niosą dla zdrowia swoich klientów.
Inspekcja zachęca również konsumentów, by ci informowali terenowe odziały Inspekcji Sanitarnej zawsze wtedy, kiedy mają zastrzeżenia do czystości i bezpieczeństwa świadczonych usług konkretnych salonów.
Ważniejsze wydaje się zatem to, co resort planuje. Ministerstwo Zdrowia chce wprowadzić przepisy, w myśl których można będzie stosować wyłącznie sterylne narzędzia, jeśli ich stosowanie narusza lub może naruszyć ciągłość tkanek ludzkich lub wiąże się z kontaktem z błoną śluzową. Dlatego konieczne ma być poddawanie ich dekontaminacji w sterylizatorach parowych we własnym zakresie lub w zewnętrznej firmie. Przy okazji kontroli będzie może zażądać dokumentacji dotyczącej sterylizacji.
Ustawa jest już w konsultacjach. Kolejny plan dotyczy prawnych regulacji rynku medycyny estetycznej. To deregulowanie rynku jest w interesie lekarzy, o czym mówiła dr n.med. Irena Walecka, specjalistka dermatolog, prezentując koszmarne zdjęcia powikłań po zabiegach wykonanych przez osoby, które raczej wykształcenia medycznego nie miały. Często wabikiem tychże zabiegów była po prostu niska cena, ale jak okazuje się cena zdrowia okazała się zdecydowanie zbyt wysoka.