Rozmawiamy na ten temat z Maciejem Mikulskim, właścicielem marki Bioelixire.
Pierwszym uczuciem była wściekłość. Drugim uczuciem była potrzeba pomocy tym, którzy będą uciekali. Świadomość tego, że ludzie będą masowo uciekać przed wojna pojawiła się automatycznie. Bardzo szybko zaczęliśmy więc poszukiwać mieszkań dla uciekinierów...
Maciej Mikulski: Przede wszystkim zaangażowaliśmy się w długofalową pomoc. Zapewnienie mieszkań i pokrycie wszystkich kosztów ich utrzymania, to był dopiero początek, bo do godnego życia jest potrzebne dużo więcej – jedzenie, ubrania, praca, konsultacje psychologiczne, pomoc prawna i wsparcie w aklimatyzacji w nowym miejscu. To proces, który trwa. Zadeklarowaliśmy wsparcie do marca – kwietnia 2023 roku - w zależności od miesiąca, w którym przyjęliśmy Ukraińskie rodziny, ale zdajemy sobie sprawę, że może to potrwać dłużej. Cyklicznie dostarczamy też kosmetyki (szampony, żele myjące) do punktów pomocowych i na front. Jednemu z braci naszej podopiecznej pomogliśmy kupić wyposażenie wojskowe (hełm standard NATO, kamizelka kuloodporna, buty wojskowe i apteczka wojskowa osobista), bo udając się na pole walki miał jedynie karabin. Chcemy, żeby wszystkie rodziny uzyskały samodzielność finansową, pozwalającą na godne życie.
Tak, w naszej firmie zatrudniliśmy kilka osób, które pozostają pod naszą opieką. Pozostałą część staramy się aktywizować zawodowo. Jedna z kobiet, która korzystała z opłacanego przez nas mieszkania, bardzo szybko się usamodzielniła i wyprowadziła. Otworzyła swój salon kosmetyczny.
Miałem taką sytuację, jeszcze na początku wojny, gdy przyjeżdżała do nas rodzina (dwie kobiety z trójką dzieci). Znalazłem tym dzieciom szkołę, a okazało się, że te kobiety wcale nie chcą zapisywać swoich dzieci do tutejszej szkoły, ani w żaden sposób zapuszczać korzeni. Jedyne czego chciały, to wrócić z powrotem do swojego domu. Nie chciały nawet ubrań na lato, bo nie dopuszczały do siebie myśli, że zostaną tu tak długo. Wyobrażały sobie, że gdy zrobi się ciepło, będą już z powrotem w Ukrainie. Myślę, że to ważne, żeby nie zawłaszczać prywatnej przestrzeni i na tyle, na ile to możliwe nie odbierać sprawczości. Pomaganie jest trudne, ale przyjmowanie pomocy też, dlatego dla mnie mądra pomoc jest przemyślana, ale też zawsze musi wiązać się z wyrozumiałością.
Ten reportaż przede wszystkim ma przypominać, że każda z 5,934 mln osób uciekających przed wojną (stan na koniec sierpnia) to człowiek, który nosi w sobie swoją historię i bardzo często traumę. Już trochę przyzwyczailiśmy się do tego, że obok trwa wojna, a zależało nam, żeby ten temat był wciąż aktualny, bo uchodźcy nadal potrzebują naszego wsparcia. Reportaż jest też formą podziękowania dla naszych partnerów (Faderico Pegrori, właściciela firmy Pettenon Cosmetic Spa oraz Hendrika Rumpfkeila, właściciela Gieseke Cosmetic GmbH), bez których pomoc na taką skalę nie byłaby możliwa. Dokument został zrealizowany przez Habaja Film i jego celem było ukazanie prawdziwego obrazu osób uciekających przed wojną i ich losów. Planujemy dokręcić drugą część na koniec lutego, czyli po roku od rozpoczęcia wojny i trzecią cześć kilka tygodni po zakończeniu wojny. Powstanie wtedy dokument na temat wojny, ucieczki, adaptacji i pewnie powrotów. Chcieliśmy, aby ten czas i losy ludzi były zapisane autentycznymi emocjami, a nie przemówieniami polityków. Ten reportaż zapisuje dramat wojny - będziemy mogli za 10 czy 20 lat lepiej odczuwać dramat tej wojny i ludzi nią dotkniętych. Koncepcja swobodnych rozmów w fotelu fryzjerskim jest oczywiście nawiązaniem do naszej branży, ale nie tylko – to właśnie u fryzjera kobiety często się otwierają i opowiadają swoje historie. „Postrzyżyny” są metaforą trafienia do nowej rzeczywistości, którą trudno zaakceptować.