Tak powstało - Manaslu Outdoor - produkty dla osób aktywnych fizycznie, odporne na szybko zmieniające się warunki pogodowe, a do tego naturalne, nawilżające i regenerujące skórę.
Wszystko zaczęło się w 2018 roku, kiedy Kamil Sobota, współwłaściciel firmy Manaslu Outdoor, dostrzegł pewną niszę na sportowym rynku.
- W górach spędzam średnio co drugi weekend, biegam, obracam się w kręgu osób aktywnych fizycznie, przez kilkanaście lat jeździłem na festiwale podróżnicze, podczas których poznałem wielu polskich himalaistów i podróżników – opowiadał portalowi ŚląskiBiznes.pl. - Na rynku outdorowym było już wówczas dostępne prawie wszystko, specjalnie dedykowane dla aktywnych osób, a więc: sprzęty, buty, kurtki, gadżety. Prawie. Brakowało jednego: kosmetyków. W dodatku naturalnych, bo to bardzo ważne - podkreśla założyciel Manaslu Outdoor.
Podczas rozmów z aktywnymi sportowo znajomymi, okazało się, że nie tylko on dostrzega ten brak. Niektórzy smarowali się kremami dla dzici, inni typowymi "plażówkami", a inni w ogóle - wracając ze spaloną skórą. - Myślałem o tym i nagle kawałki układanki zaczęły do siebie pasować. W mojej głowie zrodziła się idea, żeby taki produkt zacząć tworzyć - opowiada Kamil Sobota. Współwłaściciel firmy z Orzesza podkreśla, że w warunkach outdoorowych skuteczny krem z filtrem ma szczególne znaczenie, bo skóra jest wyjątkowo narażona na działanie czynników zewnętrznych. Choć bardzo trudno stworzyć krem, który będzie jednocześnie miał stabilny wysoki filtr, a jednocześnie zapewniał dodatkowe intensywne działanie pielęgnacyjne.
- Ponieważ pracowałem w tym okresie w firmie okołokosmetycznej, znałem już tajniki, miałem tzw. know-how. Przedstawiłem projekt przyjacielowi, który w powodzenie projektu uwierzył i stał się inwestorem, jest nim zresztą do dziś. I zaczęliśmy, na klasycznej zasadzie startupu – wyjaśnia Sobota.
Początkowo produkty firmy Manaslu Outdoor były zorientowane - zgodnie z pierwotnym założeniem - na rynek osób aktywnych fizycznie, w szczególności środowiska górskie. - Marketingowy przekaz skierowany był do osób chodzących po górach, żeglujących, jeżdżących na rowerze. Szybko też weszliśmy we współpracę z programem Polski Himalaizm Zimowy. Z naszych produktów korzystali czołowi polscy himalaiści, odbiór był bardzo pozytywny. Słyszeliśmy reakcje w rodzaju: "Wow, to się utrzymuje na skórze podczas długiego treningu, nie leci do oczu, to niemożliwe!" - opowiada Kamil Sobota. A potem odbiór kosmetyków rozszerzył się na większe grono odbiorców. - Okazało się, że przetestowany w ekstremalnych warunkach atmosferycznych produkt, zadowala więcej osób, niekoniecznie takich, które uprawiają sport. Spodobał się wszystkim tym, którzy szukali po prostu skutecznego kremu ochronnego, z wysokim SPF, stworzonego na bazie naturalnych, wegańskich składników.
Takiego połączenia na rynku w Polsce wcześniej nie było. Okazało się, że krem stworzony dla himalaistów, może stać w każdej drogerii, obok produktów stricte pielęgnacyjnych. Obecnie kosmetyki marki Manaslu Outdoor można znaleźć w każdym Rossmannie na terenie całego kraju. - To jest nasza historia i to ona pozwoliła nam wspiąć się tak wysoko, w tak krótkim czasie. Nasz produkt bardzo szybko znalazł się w ogólnopolskich sieciach, bo już po trzech latach. Taki okres na ogół jest potrzebny dopiero na zyskanie rozpoznawalności, potem przychodzą ewentualne propozycje biznesowe. A nasze kremy, oprócz skuteczności, wyróżniała historia, korzenie – czyli właśnie outdoor. Co roku w Polsce powstaje kilkadziesiąt marek, produkujących kosmetyki, część z nich upada. Nam się udało, bo od początku byliśmy "jacyś" – powiedział w wywiadzie dla slaskibiznes.pl Kamil Sobota.