Na razie etap narodowej kwarantanny jest przedłużony do 31 stycznia. Obowiązuje zakaz spotkań powyżej 5 osób, zakazana jest działalność galerii handlowych (wyjątki dotyczą sklepów spożywczych czy drogerii), hoteli, siłowni i klubów fitness. Restauracje mogą wydawać tylko jedzenie na wynos.
Część przedsiębiorców nie zgadza się z ograniczeniami wprowadzanymi przez rząd, kwestionując nie tylko ich zasadność, ale i podstawę prawną. Niektórzy otwierają lokale objęte lockdownem, inni decydują się na walkę w sądzie.
Obecnie aż 36 proc. firm boi się bankructwa, z czego 14 proc. uważa, że jego ryzyko jest wysokie – wynika z badania przeprowadzonego przez instytut Keralla Research na zlecenie Rejestru Dłużników BIG Info Monitor. Silny strach przed upadłością towarzyszy przede wszystkim firmom z branż produkcyjnej (19 proc.) i usługowej (16 proc.).
Najczęściej o zakończeniu działalności mówią spółki z krótkim stażem na rynku. Około połowy firm, które działają krócej niż dwa lata, wchodzi w nowy rok z lękiem, że przydarzy im się najgorsze. Pesymizm przedsiębiorców wynika z przedłużającej się pandemii i kolejnych lockdownów, które nękają gospodarkę. Taka sytuacja pogłębia niepewność.
Jeszcze przed zamknięciem gospodarki w listopadzie ubiegłego roku 43 proc. przedsiębiorstw nie udało się przywrócić swoich obrotów do okresu sprzed COVID-19. Na początku czwartego kwartału minionego roku spora część firm przewidywała, że nastąpi to w drugim (28,4 proc.) i trzecim kwartale (10,7 proc.) tego roku, a 11 proc. twierdziło, że nie uda im się to już nigdy.
Choć koronawirus daje się we znaki szczególnie mocno tylko niektórym branżom, to negatywny wpływ pandemii na swój biznes widzi zdecydowana większość, bo aż siedem na dziesięć firm z sektora MŚP.