Afera z wycofaniem magazynu „Skarb” w związku z publikacją kontrowersyjnego artykułu na temat rządowego programu 500+ rozgrzała Internet. Polskie społeczeństwo tradycyjnie podzieliło się na dwa obozy. Jedno byli oburzeni, że pismo zbyt jednostronnie potraktowało temat i w negatywnym świetle przedstawia beneficjentów programu: jako osoby leniwe, niechętne do podjęcia pracy zawodowej wobec otrzymywanych co miesiąc pieniędzy z budżetu państwa. Inni wyrazili sprzeciw, że firma zdecydowała się usunąć swój bezpłatny magazyn ze sklepów, co potraktowane zostało jako forma cenzury.
Atmosferę podgrzała dodatkowo informacja, że redaktor naczelna pisma, Agata Młynarska, zrezygnowała ze sprawowania swojej funkcji po tym, jak pismo zostało wycofane z dystrybucji. Na marginesie jednak: od ponad miesiąca oficjalnie wiadomo, że „Skarb” zmienia wydawcę i wydawnictwo Ringier Axel Springer wydaje magazyn tylko do końca roku. Nieoficjalne pogłoski o towarzyszącej temu zmianie na stanowisku redaktora naczelnego od jakiegoś czasu krążyły w mediach branżowych.
Zapytaliśmy firmę Rossmann o to, czy tekst o 500+ był zamawiany przez firmę do publikacji w październikowym „Skarbie” i czy firma zapoznała się z jego treścią przed publikacją.
Oto stanowisko przedstawione przez Agatę Nowakowską, rzecznik prasową firmy Rossmann:
- Poprosiliśmy wydawcę o tekst na temat programu 500+, ale chodziło nam o takie „ludzkie historie”, jak ludzie skorzystali na tym programie: wyjechali na wakacje, posłali dziecko na angielski… Wiele takich pozytywnych reportaży, tekstów ukazało się w różnych mediach. Nie zamawialiśmy na pewno takiego artykułu – jednostronnego i tendencyjnego. Niestety nie wyłapaliśmy tego na etapie przeglądania tekstów przeznaczonych do druku. To był nasz poważny błąd – mówi rzecznik sieci Rossmann. Na temat odejścia Agaty Młynarskiej z redakcji „Skarbu” udało nam się uzyskać jedynie lakoniczny komentarz: „Nie komentujemy oświadczenia pani Agaty Młynarskiej, iż „w zaistniałej sytuacji rezygnuje z bycia redaktor naczelną Skarbu."
Wizerunkowo kiepska historia. Bez dobrych rozwiązań post factum. Jakiekolwiek działanie w zaistniałej sytuacji spowodowałoby, że jakaś część konsumentów i tak byłaby niezadowolona. Lepiej byłoby oczywiście po prostu uważniej decydować, co publikować, a czego nie, niż działać reaktywnie, kiedy mleko się rozlało. Pozostaje też otwarte pytanie: czy w pismach typu custom publishing jest miejsce na tematykę społeczną i polityczną? Póki co, w podzielonym przez politykę i polityków społeczeństwie, okazuje się, że dziś nawet wybór sklepu, w którym robi się zakupy, może być postrzegany jak deklaracja polityczna…